A wiec sprawa wyglada tak:
Auto jezdzilo caly czas normalnie - jedynie przy przelaczaniu na gaz jak silnik nie byl nagrzany - nie mial ponad 60 stopni samochod gasnol. Dzisiaj jednak pojawil sie problem i z benzynka Zapalam rano samochod, samochod zapala bez problemowo za 1 razem, wychodze z samochodu i czyszcze szyby, slysze, ze samochod schodzi na coraz nizsze obroty ale zaczal miec takie, ze juz prawie gasnol A wiec wsiadlem i dodalem gazu i reakcja taka, jak by silnik zalewalo, wic musialem odpuscic gaz i znowu go delikatnie dodawac wowczas dopiero auto zaczelo wchodzic na obroty. Podczas jazdy samochod do 2 tys. obrotow szedl normalnie ale dodanie gwaltownie gazu konczylo sie przyduszeniem silnika i malymi wystrzalami z rury wydechowej. Po nagrzaniu silnika wszystko jest prawie normalnie prawie poniewaz przy gwaltownym dodaniu gazu zdazaja sie male momenty przesteju jak by przyduszenie silnika. Co zrobilem a wiec podmienilem czujnik temperatury cieszy ten co jest na termostacie, oraz podmineilem ta rure z czujnikiem temperatury powietrza jednak samochod w tej chwili jest cieply, ale nie odczulem tak naprawde zadnej poprawy wiec obawiam sie ze efekt jutro rano bedzie taki sam jak dzisiaj. Dodam, ze slysze jak by gdzies z okolic przepustnicy syczalo jednak nie widze zadnego pekniecia na gumie ktora doprowadza powietrze do przepustnicy wiec ciezko mi dokladnie zlokalizowac skad by to moglo syczec - a wiec pytanie do was czy jest to normalne zjawisko oraz czy jest tam jakas uszczelka na przepustnicy? Ma ktos pomysl co to moze byc?