Alfiści!
Mam problem. W sobotę zrobiłem około 120km. Zgasiłem silnik, poszedłem do kolegi Andrzeja po alufelgi. Włożyliśmy je do auta, odpaliłem, cofam a tu... świeci mi się czerwona kontrolka akumulatorka, nie chodzą zegary. Myślę sobie, pewnie padł alternator, albo pasek. Sprawdzamy, wszystko chodzi, miernik w dłoń - napięcie jest cały czas.
Myślałem, że podczas drogi powrotnej (znów około 120km) samo się to naprawi, ale niestety nie - dalej nie działały zegary. Co ciekawe, wszystko inne chodziło, a kontrolka czerwonego akumulatora świeciła cały czas - obrotomierz, prędkościomierz, poziom paliwa, temperatura, olej - niestety odmawiały posłuszeństwa i nie chodziły.
Co może być przyczyną? Co sprawdzić?
Na kokpicie świecą się kontrolki od kierunkowskazów i świateł, nie świeci np czujnik zapiętych pasów, nie chodzą także spryskiwacze szyb. Stało się to na prawdę nagle, chwilę przed zgaszeniem silnika wszystko chodziło jak należy.
P.S. jeszcze nic nie ruszałem, wiec jutro po pracy zobaczę na początek bezpieczniki. Co jeszcze przy okazji sprawdzać? Dzięki za wszystkie podpowiedzi!