Kiedy w październiku 2006 roku sprowadziłem swoje cudo do kraju musiałem wymienić przednie łożyska, zaprowadziłem samochód do zaprzyjaźnionego warsztatu (mójego kuzyna) i zostawiłem tam samochód na dokładny przegląd i wyminę łożysk... auto odebrał mój tata bo ja musiałem jeszcze na dwa tygodnie wyjechać, kiedy wróciłem tata mi mówi, że kontrolka ABS się pali, a nie było tego jak wstawiałem auto do warsztatu... niestety nie miałem jak tego kuzynowi udowodnić, że chyba coś "uszkodził".... w każdym razie pojechałem do ASO i na badaniu komputerowym się okazało, że to czujnik w lewym kole jest uszkodzony, że zbiegło się to z wymianą wariatora to sobie odłożyłem wymianę tego czujnika na później, wczoraj musiałem wymienić tulejki na wahaczach, odbieram samochód i co się okazało... ABS działa sam z siebie zaczął działać, czy może kuzyn przy zabawie z łożyskami czegoś nie podpiął... nie jestem mechanikiem i na ten temat wiem tyle co do tej pory uległo mi awarii... mieliście podobne przypadki, "cudownego ozdrowienia" waszych pięknych??