hmm.. ciekawe rozważania..
wiec jak to typowy ALFISTI pomyślałem, że wtrącę swoje 3 groszki ;-)
z tym rozgrzewaniem na postoju to MYŚLĘ jest tak, że dużo krąży obiegowych opinii i demonów jeszcze z czasów dziadka bo tak zawsze robił i dobrze było! itp. ;-)
PO PIERWSZE: rozgrzewanie silnika praktycznie nie zależy od czasu! tylko od ILOŚCI spalonego w nim paliwa! Wiec na postoju powoli paliwo schodzi to się powoli rozgrzewa a podczas jazdy (przyśpieszania) wielokrotnie szybciej!
PO DRUGIE: należy zauważyć, ze na postoju paliwo ogólnie sie MARNUJE bo nie jedziemy! a ekologicznie jest go nie 'marnować'!
PRZYKAZANIE: -Alfisto nie marnuj drogocennego paliwa!
PO TRZECIE film olejowy zanika (nie jest odnawiany odpowiednim ciśnieniem) zawsze przy starcie silnika a im olej gęstszy (na mrozie szczególnie) tym wolniej ciśnienie jest rozprowadzane oraz przy przegrzaniu oleju wiadomo bo spływa.
-wiec tu nie ma nic do tego sposób rozgrzewania.
PO CZWARTE kiedyś auta na gaźnikach odparowywały dużo paliwa w kolektorach wiec na zimno często sie osadzało na ściankach i silniki nie miały wcale mocy szczególnie Polonezy i 125..
Wiec silnik trzeba było zagrzać bo inaczej NIE DAŁO SIE RUSZYĆ by nie zgasł!
PO PIĄTE: wolne obroty to nie jest optymalny zakres obrotów silnika więc szczególnie wtedy osadzają się nagary z nieoptymalnego spalania! zwłaszcza bogatej mieszanki ssania! więc należy ich unikać.
WIEC.... po NOWOCZESNEMU... -zachowaj zdrowy rozsądek
Po uruchomieniu nowoczesnego silnika (na wtrysku) należy rozpocząć jazdę gdy ten będzie równomiernie już pracował wiec po chwili!
myślę ostrą zimą to wystarczy ok 10-30 sek w zależności od mrozu..
Z początku bardzo delikatnie następnie stopniowo coraz mocniej go obciążając aż do osiągnięcia temp. płynu rzędu 80'C.. i wtedy PO GARACH!
TYLE MOJA TEORIA
pozdro!
PS. kcem większego Boksera w 145!