No i auto leci do innego mechanika. Tamten zakład poszedł na urlop, a przyczyny nie znalazł. Po złożeniu auto dalej nie gra na pierwszym garze, metalicznie "pierdzi" i przy okazji chodzi bardziej basowo niż V8 w jakimś amerykańskim muscle car.
Sprawdzono wszystkie proponowane tutaj rzeczy i nic z tego nie wynikło.
Przy okazji zmartwiła mnie jedna rzecz... W marcu zeszłego roku sprawdzałem ze znajomym mechanikiem (jeszcze inny niż ci wyżej opisani) kompresję i było średnio 13.5 bara na cylinder z odchyłką maks. 0.2 bara. Tymczasem zapytałem na odchodne ile im wyszło teraz i usłyszałem, że - cytuję - "lekko powyżej 8 bar". Czy taki spadek w ciągu roku jest w ogóle możliwy? Po splanowaniu głowicy nie mogli podobno dostać uszczelki o odpowiedniej grubości. Co ciekawe teraz auto jest bardzo zamulone i reaguje dużo gorzej niż wcześniej, a niby teraz jak i przedtem problem był "tylko" w niegadającym pierwszym cylindrze.