Witam
na początek trochę historii z mojej JTD:
swego czasu zacząła mi się palić kontrolka wtrysku i kilka razy autko mi zgasło podczas jazdy. Pojechałem na examiner, który wykrył błąd czujnika położenia wału korbowego. Elektyrk wykasował i powiedział, żeby pojeździć i jak się znowu zapali albo autko zgaśnie to wtedy zaprasza. No i tak sobie jeździłem ponad rok.
A teraz:
W ostatnich dniach kilka razy mi zgasło bydle w trasiaku. Samo z siebie. Co ciekawe, jak zjeżdżałem na pobocze to niemal natychmiast mogłem uruchomic silnik i kontynuować jazdę (nie musiałem czakać aż silnik ostygnie). No i kontrolka wtrysku nie zapala się - jedynie przy odpalaniu rano ale świeci normalnie kilka sekund po czym gaśnie. Więc zakupiłem i wymieniłem czujnik (Boscha za 120 zł + robocizna 30 zł - dobra cena tylko trzeba wrzeszczeć że dla stałego klienta).
Zapłaciłem, podziekowałem odjechałem i WAMAĆ nie przejechałem nawet 300m jak bydle zdechło. I znów powtórka: zjazd na pobocze, odpalenie i jazda...
Macie jakies pomysły co to może być? Czy trzeba jechać na kompa żeby wykasować tamten poprzedni błąd? Dziś mechanior mówił że to może też być wina czujnika wałka rozrządu... Kolejny zakup?
Czy może to być spowodowane czymś innym (egr, filtr paliwa, dziura w którejś rurze etc)?
Max