Dzień dobry, cześć i czołem!
Jestem od niedawna posiadaczem Alfy Romeo 156 '03 w wersji silnikowej 2.4 JTD 110kW.
Pewnego razu na parkingu po kilkunastokilometrowej trasie usłyszałem jakby huknęło/rozerwało się coś metalowego w okolicach silnika.
Fajnie, pięknie - dałem radę zakończyć manewr parkowania, na pierwszy rzut oka żadnych uszkodzeń nie stwierdziłem, sam silnik nadal pracuje dobrze, koła twardo się trzymają a w miejscu zdarzenia nic nie leży , jedynie odległość koła do karoserii z lewej strony oceniłem na trzy palce, z prawej na dwa, aczkolwiek nie mam pewności czy to stało się akurat teraz, czy tak było cały czas.
Ale chwilę później już podczas oczywiście ostrożnego wyjeżdżania słyszałem co kilka / kilkanaście sekund jakby pod maską coś przeskakiwało, chrobotało odgłos jakby jakaś przekładnia zębata się nie zazębiała do końca i przepuszczała jeden / czasem dwa zęby.
Plan był taki, żeby dojechać chociaż na spokojnie do domu, aczkolwiek napotkałem przeszkodę, której już auto nie podołało, mianowicie pochylony wyjazd z parkingu, nie wiem może z 10°
W tym momencie jadąc spokojnie na pierwszym biegu jakby sprzęgło zaczęło przepuszczać, niczym na luzie (tj po dodaniu gazu oprócz silnika nie było słychać innych dźwięków). Po wrzuceniu dwójki nadal nic. Same biegi nadal wchodzą gładko, bez zbędnych odgłosów. Zsunąłem się na luzie tyłem na parking obok, stanąłem na środku i cóż, wrzuciłem wsteczny - śmiga, wrzuciłem 1,2 - tak samo jak na początku, coś tam nadal przeskakiwało ale spokojnie do zaparkowania wystarczyło.
Niestety jak widać trafiło i na moją kolej powielania stereotypów - samochód holem ściągnąłem do znajomego i 26.04 mam termin u mechanika.
U tego mechanika będę pierwszy raz, także chciałbym się mimo wszystko Was poradzić.
Czysto teoretycznie, jak sądzicie - co może być przyczyną? Nie siedzę w mechanice samochodowej, ale samo przeskakiwanie brzmiało dość charakterystycznie, czy może to być problem z tym wieloklinem na przegubie wewnętrznym?
Pozdrawiam!