Witam,
Przejechałem 25 tys km i żadnych problemów (oprócz świecącej się marchewy-czujnik fazy rozrządu) aż do dziś. Podczas hamowania przed światłami po prostu zgasł silnik, bez żadnych szarpnięć, bez żadnych dziwnych odgłosów. Zapalił dopiero po odczekaniu jakiś 30 minut, jak już silnik ostygł . Przejechałem następne 20 km i znów to samo, kolejne 30 minut czekania. i tak kilka razy. Gasł tyko wtedy hamowałem żeby się zatrzymać i obroty malały do ok 1500. Skończyło się w końcu holowaniem.
Może ktoś ma pomysł co to może być albo zna jakiegoś dobrego mechanika z okolic Nowego Dworu Mazowieckiego.
Alfa 156 1,6 TS z 2000 roku