W związku z ostatnimi niskimi temperaturami na dworze w samochodzie jest zimno. Wiadomo, nikt nie lubi jak jest zimno i automatycznie po odpaleniu włączam ogrzewanie na max (najczęściej przez ogrzewanie przedniej szyby). Problem mianowicie jest taki, że dopiero po jakichś 5-10min jazdy w samochodzie robi się ciepło. Pytanie czy w tych samochodach to taka przypadłość czy coś z moim jest nie tak. Dodam, że ostatnimi czasy mam okazje czasami jeździć Passatem z 2000r i tam ciepło robi się po 1-2min od uruchomienia ogrzewania. Jak już się cały układ nagrzeje to daje aż miło, ale niestety trochę to trwa, czasem nawet dłużej niż dojazd do celu
Bardziej irytującym i przeszkadzającym w jeździe problemem jest parowanie szyb. Już w lato jak wieczorem popadał deszcz i wsiadłem do samochodu to szyby były zaparowane. Pierwsze co to wymieniłem filtr kabinowy, przeczyściłem cały układ po czym napełniłem - niestety nie pomogło. W lato jeszcze tak bardzo nie przeszkadzało bo rzadko ten deszcz padał więc luz, ale teraz jest masakra. Praktycznie cały czas mam szyby zaparowane, a dodając do tego długo nagrzewający się układ to już w ogóle tragedia. Pytanie co może być tego przyczyną? Jeśli może to być wilgoć we wnętrzu to nie zbyt dobrze dla mnie bo dopiero wiosną będę mógł porządnie wysuszyć samochód, aczkolwiek nigdzie nie zauważyłem żeby coś było "mokre".