Witam mam spory problem mianowicie, po dwóch dniach nie jeżdżenia autem odpalam moją bellę i po minucie jazdy auto umiera. Na początku brak błędu silnika - pojawił sie po dosc długim czasie. Z wydechu idą kłęby dymu i auto ledwie się toczy, na luzie pracuje normalnie i równo, im wiecej gazu dodaje tym bardziej się dławi. Na luzie wciskając gaz do 3000rpm wkręca się z pół minuty. Ledwie się dotoczyłem do mechanika u którego auto stoi od tygodnia i nie ma pojęcia co może być nie tak. Na tą chwilę wykluczone: EGR, przepływka, rozrząd spięty i synchro ok, overboost i przewody ok.