Witam Specjalistów.
Zanim wydam grube miliony na nowe sprzęgło naiwnie chciałbym się dopytać o ewentualne przyczyny mojego problemu.
Sprawa wygląda następująco: Od momentu zakupu Alfy (ponad miesiąc temu) nakręciłem ok 10tys.km. (obecny przebieg 200,5tys.km). Ok 2 tys. temu coś bardzo lekko stuknęło pod maską i od tego momentu 1 i R zaczęły wchodzić ciut gorzej. W niedzielę po przejechaniu 200km sytuacja zdecydowanie się pogorszyła. Jest ewidentny efekt niewysprzęglania do końca. Jedynkę i wsteczny trzeba wbijać niemalże na siłę ze sprzęgłem wbitym w podłogę. Po wbiciu jedynki i trzymaniu sprzęgła czuć, że samochód ciągnie do przodu. Analogicznie na wstecznym. Od tego momentu ograniczyłem używanie auta do minimum, ale dzisiaj po przejechaniu łącznie od niedzieli kolejnych 300km jest już tragicznie. Po wbiciu biegu na pracującym silniku zaczna nim telepać. Na wyłączonym silniku biegi wszystkie wchodzą idealnie. Na biegu jałowym silnik pracuje wzorowo. Wcześniej absolutnie żadnych oznak zużycia sprzęgła, żadnego ślizgania się, szumów łożyska oporowego. Siłownik (ten znajdujący się pod akumulatorem) a w zasadzie jego okolice są "zapocone". Pytanie: Czy to docisk się rozpada? Czy możliwe że poddaje się ten siłownik/wysprzęglik? Czy jego usterki są dosyć częste/typowe w Alfach? Czy to może łożysko igiełkowe-pilotujące wałka skrzyni w wale korbowym zaczyna się zacierać? (Kiedyś miałem taki przypadek z łożyskiem igiełkowym, jednak w innym aucie i jego zniszczenie przebiegło dosyć błyskawicznie -na dystansie ok 500km zblokowało wałek skrzyni z wałem korbowym). Jeśli ktoś ma jakieś doświadczenia w tym temacie, mógłby coś podpowiedzieć, to będę wdzięczny.
Z góry wielkie dzięki.
Pozdrawiam