Powitać!
Od pewnego czasu borykam się z problemem ciężko wchodzących biegów bądź brakiem możliwości ich wrzucenia... ale od początku.
Pół roku temu w lato miałem krótki powtarzający się incydent. Raz na kilka dni bardzo ciężko wchodziły biegi, po chwili problem się naprawiał. Pewnego razu pedał sprzęgła nie dało się wcisnąć do końca, tylko do połowy, coś charcholiło, po wciśnięciu przestawało, wyszło na łożysko. Rozebraliśmy, dobraliśmy się do sprzęgła, faktycznie, łożysko do wymiany, ułamał się jeden uchwyt na nim trzymający łapę sprzęgła, albo my go wyłamaliśmy przy wyciąganiu... Ogólnie docisk i tarcza również nie wyglądały za dobrze. Zamówiliśmy cały komplet oryginalny w ASO. Wymieniliśmy w garażu, wszystko idealnie pasowało. Od razu po wymianie biegi dalej nie wchodziły. Przy próbie wrzucenia jedynki auto lekko pchało do przodu, wrzuciliśmy na siłę, przejechaliśmy się kilometr zaczęło działać... jednak przy odpuszczaniu gazu i hamowaniu silnikiem wydobywał się pisk jakby pasek klinowy się ślizgał, tylko, że to dochodziło z okolic sprzęgła... Reasumując biegi zaczęły chodzić idealnie, pisk był, jednak systematycznie się zmniejszał, po 2000km już nic nie było słychać.
Przejeździłem na nowym sprzęgle jakieś 7000km i znów problem powrócił. Powracał powoli, biegi zaczynały chodzić coraz gorzej. Wymieniłem całe sterowanie sprzęgła, wysprzęglik, pompkę, przewody, tłumik drgań, nic nie pomogło.
Objawy mam takie. Z rana jest najgorzej, daję np jedynke czy wsteczny, sprzęgło w ziemię, odpalam. Auto pcha mi do przodu kilka centymetrów na pierwszy strzał rozrusznika, potem ok, nic nie ciągnie. Odpalać muszę na biegu, bo nie wrzucę normalnie jedynki czy wstecznego, muszę przez trójkę lub dwójkę najpierw. Przy próbie normalnego wrzucenia tak samo pcha mi do przodu. Docisnę mocniej gałkę zmiany wrzucę bieg, auto ładnie stoi nic nie ciągnie, puszczam nic nie trzepie, rusza jak na nowym sprzęgle, żadnych zgrzytów itp. Po przejechaniu minimum 10 km biegi zaczynają już wchodzić lepiej, po dłuższej trasie już chodzą prawie idealnie, jednak auto postoi, ostygnie i znów to samo.
Zauważyłem teraz również, że przy hamowaniu silnikiem przy wyższych obrotach przy redukcji pojawia się znów pisk, jednak bardziej chamski, przypominający zgrzyt, trwa tylko chwilkę.
Nie wiem co robić!? Nie zamierzam dobierać się znów do sprzęgła, bo zima idzie! Przemawia także za tym nowe kompletne oryginalne sprzęgło oraz nowe kompletne sterowanie sprzęgła. Olej w skrzyni wymieniłem także na nowy chociaż rok temu był wymieniany, wszystko wg parametrów producenta, żadnej w tym mojej ingerencji. Objawy wskazują na to jakby sprzęgło nie wysprzęglało do końca, ale nic nie zgrzyta przy wrzuceniu na biegu chama no i można powiedzieć jest nowe. Przez te 7000km nie poczułem ani razu spalonego sprzęgła, obchodziłem się z nim bardzo delikatnie. Odpowietrzałem cały układ kilka razy, na pewno nie jest zapowietrzony.
Zastanawiam się na wlaniem ceramizera do skrzyni, nie wiem czy to coś pomoże i czy skrzynia może być winna ale już mi ręcę opadają i pomysły się kończą...
AR 156 1.9JTD 16V, 140km, 2004r, skrzynia szóstka.
Pomóżcie!