Witam.
Jako, że ciut mnie martwiło to, że w krokowcu mam pewnie nagar to chciałem sobie go dziś zapobiegawczo wyczyścić. A więc odkręciłem go, zalałem WD40 i poleżał kilka h, potem benzyna ekstrakcyjna, i do sucha (instrukcja ze str. głównej alfaholicy.net!). Przy okazji rzuciłem okiem na przepływomierz, na którym stwierdziłem mały ubytek na tej cieniutkiej płytce, dosłownie 1mm ale na całej długości..
Do tej pory wszystko było ok, obroty falowały mi tylko jak załączyłem na jałowym klimę, wtedy miał cięzko wejść na 900obr/min.
Jak poskładałem wszystko do kupy, podpiąłem z powrotem minus do aku i odpaliłem auto to: marchewa się zapalała na stałe i silnik cały czas się dusił... Obroty skaczą mu od 500 do 900 cały czas.. Nie pływają, tylko skaczą chwile 500 potem chwilę 900 i tak dopóki nie przygazuje kilka razy powyzej 3000obr/min... Jechałem potem na mieście i mi w korku przy kliemie załaczonej zdechł, bo obroty spadły zbyt, musiałem odpalać bez klimy i potem już wszystko ok. Trochę ostygł i znowu po odpaleniu to samo, skacza 500-900obr/min...
Wieczorem jadę na miasto więc spróbuję odłączyc przepływkę, może pomoże. Ale może mieliście podobnie? Tak to jest, jak się rusza coś co działa..