Witam wszystkich , najpierw opis w skrócie potem pytanie. Pewnego dnia moja bella nie chciała odpalić po normalnym zgaszeniu dzień wcześniej. Znajomy mechanik stwierdził , że kolizja i dawaj na warsztat. Zaufałem , obiecali zrobić za 2 tyś. Wymieniono rozrząd , pompę wody i 2 x 2 zawory ssące i wydechowe ( jako naprawa głowicy - koszt 950 zł z "planowaniem" ) - bawili się miesiąc ( pełno pomyłek - brak profesjonalizmu - nieznajomość tematu TS vs JTS )wyszło 3300 z ich robocizną. Byłem w warsztacie przy pierwszym rozruchu. Jeden z zaworów strasznie stukał - ale mechanik powiedział , że to normalne, bo musi dojść olej do "hydropopychaczy". fakt po 20 min. się uspokoiło. Wcześniej pojazd brał olej, ale teraz po tym "remoncie" zeżarł 5,5 l w 2 mce na niecałych 500 km tylko do pracy prawie. Jak poziom oleju lekko spadł poniżej MAX - zaczęło się straszne klekotanie. Stwierdziłem , że to musi być zawór - zawiozłem jako reklamację. Po sprawdzeniu w warsztacie stwierdzili "szklanki" lub "hydropopychacze" ( jak zwał tak zwał ) i nie uznają reklamacji - bo popychaczy nie wymieniali - bo >>> "zapłaciłbym za tą głowicę ponad 2000 pln "<<<< . Wg - wymieniali tylko to co uszkodzone, jak chciałem , a w ogóle to wymienia się zawsze komplet szklanek czyli 16 i nie dadzą mi na papierze - która to szklanka uszkodzona - bo tak się nie robi pojedynczo tylko komplet. Wobec tego brak protokołu reklamacji i odmowy jej uznania , bo nagle nie chcieli pieniędzy za diagnozę ( no tak okres rękojmi się kończy ). Wobec tego pytania do speców - czy podfirmy naprawiające głowicę wymieniają same zawory na nowe bez szklanek ??? Czy to prawda , że zawsze wymienia się wszystkie 16 szklanek - fachowo - ustawowo wiedząc, że silnik po domniemanej po kolizji ( która coś ściemniona mi się wydaje ) i jak myślicie - czy powinienem domagać się naprawy jako gwarancyjnej bo przed naprawą nigdy nie stukało a po niej tak już w 2 mcu ??? Proszę o podpowiedzi i odpowiedzi.
Alfa 156 2.0 JTS 2004