Racja, racja. 6 do 8 miesięcy trzeba poznawać auto i grzebać co chwilę coś, tak ja mam bynajmniej
Racja, racja. 6 do 8 miesięcy trzeba poznawać auto i grzebać co chwilę coś, tak ja mam bynajmniej
wzkażnik paliwa warjował i dowiedziałem się że mam hamulec górski , wzkażnik turbo w lewo o mało co się nie przekręcił
co do trwałości samochodów to z moich wozów najlepsza była Corolla rok 99 bezynka :640 tyś kilometrów najechałem nią raz w miesiącu olej co 10 tyśięcy wymieniałem , mechanik był jak barman : dziś ten sam olej lejemy?
byłe i E39 w dieslu 2.5 CR - kupiłem jak miała orginalne 393 tyś. i w rok dojeżdziłem do 470 tyś bez awari.
Ale najwiekszy przypał spotkał mnie w Audi A8 4,2 benzynka i LPG : kupiłem w 2014r w zimę , fajna zadbana i śmigała , oprócz alternatora który padł na A4 przed bramkami , więc bardzo zadowolony byłem do czasu jak w Jarocinie na orlenie nie chciała odpalić . Otwieram maskę i cóż widzę : śruba z koła pasowego na wale korbowym wylazła na 5 cm , dokręciłem i nić dalej nie pali , więc laweta i do mechanika .
Mechanik rozebrał i poprosił bym przyjechał bo sam nie wierzy w to co widzi : koło zębate rozrządu na wale korbowym miało zaspawane miejsce po klinie i było przyklejone na wał !!!!
Cud że ten patent wytrzymał 50 tyśiecy zanim się rozpadł . Niestey silnik szrot i sprzedałem na złom.
Czasami awarie i przygody wynikają z tego że ktoś nie dba lub co gorsza jaki mechanik patałach wsadzi swoje ręce tam gdzie nie potrzeba.
Tez mialem japonczyki z lat 90-tych, ale powrotu do nich nie widze, mimo, ze nie zawodzily. Po autach z lat powiedzmy "dwutysiecznych" szalu nie ma co oczekiwac.
Z drugiej strony niema co zarzucac autu/marce awaryjnosci jak sie kupuje 12 letnie auto. Rozumie jesli nowe lub 2-3 letnie sie psuje, to mozna ponarzekac, ale wszystko +5 lat to juz dosc zurzyte auta kupujemy niestety.
Ostatnio edytowane przez dareknewry ; 30-06-2016 o 18:17
Postąpiłem dokładnie tak samo Na razie raz w miesiącu jest w warsztacie. Najpierw były rzeczy dla świętego spokoju, teraz wyrąbało się turbo, a przy okazji okazało się, że mam urwane dwie szpilki w kolektorze wydechowym. Na razie wersja jest taka: nigdy więcej diesla, ale następna raczej będzie Alfa, tylko z benzyną. Zapłacę, zapłaczę i dalej będę kochał. Póki by co, czasem tramwajem do pracy, czasem rowerem, więc ogółem zakup wyszedł mi niejako na zdrowie
No fakt wiekowy:-) bo 96 r mazda 626 4 generacja, podobno ostania bezawaryjna a co do niemieckich też nie jestem ich zwolennikiem ale fakt dużo osób myśli że golfik i pasacik są najlepsze i się nie psują
Wysłane z mojego E6653 przy użyciu Tapatalka