Chcecie wiedzieć jak zakończyła się moja przygoda z nieodpalającą AR? :-) Już mówię:
Auto stało u mechanika w serwisie przez niedzielę, ogrzało się. Rano - odpalił. JEdna świeca była niesprawna - wymienił (jakaś Boscha za 70zł). Zatem w sobotę kupiłem nowy mocniejszy akumulator, teraz wymieniona świeca. Kupiłem jeszcze środek do dolewania do baku by nie zamarzło paliwo. Efekt? Wczoraj wieczorem 12'C a moja 159 pali zakręca i odpala szybciej niż robiła to nawet na jesieni xD
Koledzy korzystając że temat na wierzchu podpytam o kwestię związaną z pompą paliwa.
Weekend: w nocy -28, po południu -20, próbuję odpalać (akumulator 2 letni, 60 AH, jakiś nie markowy, filtr paliwa prawie nowy, 2000 km temu przed wymianą filtra zrobiona płukanka układu zasilania paliwem, świece sprawne) - choinka kontrolek i kaplica.
Wyjąłem aku, podładowałem, odpalił.
Przejechałem 1 km - coś zaczyna buczeć, po chwili "check engine", auto zgasło (po ciemności w szczerym lesie). Odpalam auto i jadę do najbliższej wioski, tam zatrzymuję się żeby sprawdzić co buczy - ewidentnie pompa paliwa. Gaszę auto, odpalam po 5 minutach - buczenie ustało i już nie wróciło.
Jak się zorientowałem, pewnie przyczyną buczenia była zła jakość paliwa. Ale zastanawiam się na przyszłość - czy jadąc z taką buczącą pompą mogę ją spalić, czy też w najgorszym razie zatka się przepływ paliwa i po prostu nie pojadę dalej? Czy w razie unieruchomienia auta przez złe paliwo na dużych mrozach da coś ogrzanie, czy też wytrącona parafina permanentnie zatka układ i konieczna będzie wizyta na warsztacie?
Druga kwestia - akumulator. Akumulator nie nowy, ale w gruncie rzeczy w miarę sprawny wydawał mi się. Jeżdżę głównie w trasie, więc powinien być dobrze naładowany. Od razu pomyślałem o wymianie na 77 Ah Varta Silver, ale teraz zastanawiam się czy tak niska temperatura (-30) to nie za dużo i na nowy akumulator (zastanawiam się czy wymiana aku na nowy gwarantuje mi że następnym razem na takich mrozach odpalę, czy też nie jest to i tak takie pewne)?