Padł mi chyba alternator, na początkowych obrotach ruszając było słychać delikatne buczenie-wycie które ustawało przy zwiększeniu obrotów (dźwięk podobny do turbiny), z okolic paska był wyczuwalny zapach topiącej się gumy jakby. Pojawiła się kontrolka ze zdjęcia. Pech chciał, że była to autostrada, zrobiłem na wyłączonych światłach, nawiewie, radiu itd. dla pewnosci, 150 km by dojechać do domu. Napięcie podczas jazdy na aku pokazuje 11,30V raz mniej raz więcej minimalnie, jak sprawdziłem po dojechaniu na miejsce na postoju to taki sam wynik.
Obroty na luzie wzrosły i utrzymują się na poziomie jak na zdjęciu, co mnie niepokoi. Błędów brak.Co myślicie?