Witajcie, jak w tytule, dzisiaj padła mi jedna z tych części. Opiszę sytuację: Ostatnio przy pierwszych przymrozkach miałem mały problem z włączeniem auta. Dzisiaj włączyłem auto i pojawił się obrazek baterii/akumulatora. W trakcie jazdy nagle zaczęło się wszystko wyłączać - radio, kontrola trakcji, poduszki powietrzne itd itp. Zjechałem z trasy i wyłączyłem samochód, po czym, oczywiście już nie odpalił. Znajomy podjechał z kablami, podłączyliśmy, auto odpaliło, ale oczywiście nic się nie włączyło, ani światła ani nawet obrotomierze. Jeszcze w trakcie jazdy przez przypadek włączyłem wycieraczki to wyskoczył "Have engine checked" i że mam małe ciśnienie oleju (akurat miesiąc temu wymieniałem). Dojechałem do domu i oczywiście już nie odpalił. Jeszcze jedna rzecz, która mnie delikatnie zmartwiła, to po dojechaniu do domu wydobywał się smrodek jakby lekko spalonego plastiku, ewentualnie gumy.
Jutro ponownie podładuję go kablami i pojadę do mechanika, ale chciałbym Was zapytać, jeżeli da się to zdiagnozować po moim opisie, to raczej winny jest alternator czy akumulator?