Napisał
antydepresanty
Wiesz, naprawić to możesz i za 50zł, sprayem.. Pytanie brzmi, czy mając auto nigdy nie uszkodzone, w oryginalnym lakierze i przy szkodzie NIE z własnej winy chcesz bawić się w druciarnie, czy chcesz odszkodowania w wysokości realnych, profesjonalnych usług naprawy.
Wiesz, mogę teraz odebrać gotówkę, w wysokości ca. 3,1k, a za 2-3 miesiące, dopiero naprawiać. Co nie znaczy że w ASO wtedy policzą mi mniej, ale to moje ryzyko.
W ustawie jest wyraźnie, że mają pokryć całość szkody - wycena ASO i tak nie jest kompletna, nie zawiera w sobie okładziny lusterka, której to się nie maluje (info z ASO) a jedynie wymienia. Nie wpisali, gdyż opierali się na wycenie z TU a oni zakładali tylko malowanie. Tak samo nie zawiera w sobie cieniowania sąsiednich elementów.
Z nimi wszystkimi jest tak jak pisze jasio79. Będą się kłócić o 400 zł, idąc w dodatkowe koszty 2k.. bo mogą, bo nie każdy się będzie chciał z tym ganiać i suma sumarum, w generalnym rozliczeniu są na plus.
Normalnie, gdybym miał jakieś stare, zobijane auto to pewnie machnął bym ręką.. ale że jest stare ale w oryginale, to jednak szkoda.. przy odsprzedaży wyjdzie zawsze że malowane i potencjalny nabywca będzie z tego tytułu rwał cenę..