pewnie jedno wynika z drugiego. w każdym razie temat jest trudny. ja od ~pół roku przeglądam oferty w poszukiwaniu jakiegoś fajnego cabrio dla żony, ale raczej skończy się to wycieczką za zachodnią granicę (lub skorzystam z oferty jakieś firmy co sprowadza auta na zamówienie, bo z czasem krucho). w każdym razie przeglądałem ostatnio mercedesy SLK, u nas idzie kupić 2014rok za 70tys, u Niemców w tych pieniądzach ciężko znaleźć coś z roku 2011... ot taka ciekawostka. żeby się nie rozwodzić. handlarz żeby zarobić musi kupić auto rozbite (lub w agonalnym stanie technicznym, które np nie przeszło TUV), później podpicować (polecam pooglądać program wojny samochodowe na TVNturbo), i sprzedać perełkę. ja osobiście jak miałbym kupować takie coś, to wolałbym pojechać do prywatnego Niemca, kupić coś pukniętego, lub niesprawnego, będziesz miał przynajmniej wiedzę co kupujesz porządnie naprawisz bez szukania usterki/usterek, bo sprzedający da si wszystkie informacje które posiada o aucie. A nie silnik zalany motodoktorem, albo trociny w skrzyni, bo budżetu starczyło tylko na polerkę lakieru i wiadro plaku do środka.
To wszystko co piszesz to niestety prawda. Marzy mi się takie minimum przyzwoitości wśród handlarzy
A co sadzić o autach nie sprowadzanych tylko od nowości użytkowanych w Polsce? Nie są pewniejsze?
Moim zdaniem nie (pewniejsze mogą być pod względem łatwiejszego prześwietlenia historii pojazdu). i nie wiem skąd to przeświadczenie, że z polskiego ASO to na pewno "miód malina". zakładając przy 10-letnim aucie ~200kkm nalotu, to zawieszenie jeżdżone po polskich dziurach będzie dużo bardziej zużyte, podobnie niemieckie paliwo nie bez powodów ma opinię lepszego i wydajniejszego. wyposażenie też jest z reguły dużo bogatsze. poza tym w wypadku Brery ile aut wyjechało z polskich salonów i ile z tego jest obecnie sprzedawanych? wybór raczej zamknie się na palcach jednej ręki.
Czyli raczej musze uzbroić się w cierpliwość i nastawić się na czekanie, aż coś się pojawi godnego uwagi.
Obecnie chyba dwie brery znalazłem z polskich salonów. Jedna miała odrapany bok w 2012 roku i coś jest nie tak z przebiegiem. O drugiej niewiele mogę powiedzieć oprócz tego, ze miała tylko jednego właściciela i wyglada ładnie na zdjęciach
"Polskie" Brery to zwykle te mega-bieda edition bez SkyView. Ja za swoją trochę przepłaciłem, patrząc z perspektywy co musiałem w niej naprawić, ale z drugiej strony jak patrzę że ludzie wystawiają obecnie za 35-40k auta z najbiedniejszym radiem (oczywiście bez Bose, które akurat w Brerze sprawdza się świetnie), manualnymi szmacianymi fotelami, itp, itd, to w sumie łatwiej poprawić parę mechanicznych kwestii, niż lepić lepsze wyposażenie.
Ciekawą informacją byłoby za ile się na tym zachodzie auta faktycznie sprzedają, bo u nas też niejeden musi weryfikować swoje oczekiwania względem popytu :-)
Polecam nie brać uwagę opinii tylko fakty. Fakty są takie, ze nasze paliwo nie jest ani gorsze ani lepsze od niemieckiego, francuskiego czy włoskiego. Nie wiem skąd bierze się niechęć do wszystkiego co polskie. Czyżby zbyt mocna wiara w to, ze co niemieckie to lepsze? Dobry przykład to auta. Nieważne w jakim stanie ważne, ze VW lub Audi ewentualnie kupiony okazyjnie od Niemca. Inna sprawa, ze Niemcom tylko pozazdrościć takiego patriotyzmu ekonomicznego.
fakty są takie, że za każdym razem jak zatankuję niemieckie paliwo, to spalanie spada o 0,5-1l w zależności od auta. w wypadku obecnej 159-ki to ok. 0,7l na 100km. ale to już chyba inny dział.
Fakty są też takie, że samochody, które na polskich blachach jadą autostradą w kierunku Niemiec, zaraz po przekroczeniu granicy jadą zupełnie innym stylem. Nie ma nerwowego wyprzedzania, siadania na dupie i poganiania innych. Nagle stosują się do lokalnej kultury jazdy. Jak to jest, że nie potrafimy jeździć płynnie tylko w Polsce?
Może to właśnie wpływa na różnicę w spalaniu?
Żeby nie było, że OT, to moja Brera pochodzi z polskiego salonu. Ma skórzane fotele manualne i SkyView. Na liczniku w tym tygodniu pojawiło się 190 000 km. I bardzo możliwe, że jeszcze w tym roku będę sprzedawał.
Rozważania nad wyższością krajowego czy niemieckiego nie mają sensu. Przy samochodach powyżej 5 lat i tak trzeba powoli wymieniać części, więc nie ma wpływu to, czy na początku jeździły po niemieckich autostradach, piły niemieckie paliwo, czy słuchały bawarskiej muzyki. Przynajmniej takie jest moje zdanie.
Ostatnio edytowane przez mateuszszar ; 16-04-2019 o 12:05
Radzę przede wszystkim brać np. pod uwagę zagraniczne serwisy longlife, czyli co 30tys.km I większość sprowadzonych do Polski aut nie pojawia się u nas przypadkowo, a tym bardziej przy pojemności powyżej 2.0 oraz samej akcyzie 18,6%. Potwierdza to mnóstwo sprawdzonych przeze mnie historii serwisowo-przebiegowo-wypadkowych przed zakupem, dlatego zawsze najpierw VIN i weryfikacja wszystkiego co można ustalić bez wychodzenia z domu
Ostatnio edytowane przez KoŁoS ; 16-04-2019 o 13:01
Sprawdzanie przebiegów i historii serwisowych ASO "24h/7 dni" m.in. Alfa, Fiat, Lancia