Cześć,
Dzisiaj spotkała mnie niemiła niespodzianka. Przy ruszaniu spod świateł buchnęło mi spalinami do kabiny. Poza tym żadnych innych objawów - moc normalna, nic nie stuka... Jako że miałem już tylko kilkaset metrów do domu, to się dotoczyłem, otworzyłem klapę, a tam osłona ubrudzona sadzą i ogólnie brudno od sadzy na wielu elementach.
Jako że mechanikiem jestem żadnym, to tylko popatrzyłem czy jakiś przewód nie jest pęknięty i tyle, nic mi się nie rzuciło w oczy.
A że akurat miałem jechać do mechanika odebrać inne auto, to bardzo delikatnie przyspieszając przejechałem parę kilometrów i poprosiłem żeby zerknęli też na alfę. Panowie popatrzyli, popatrzyli, po czym... dokręcili dwie śruby na jednym z cybantów. [edit - raczej niedokręcony był zawór EGR, a nie któryś z cybantów]
Naprawa trwała jakieś 3 minuty i alfa znowu śmiga aż miło
Wniosek - włoszka kapryśną bywa, ale czasem te kaprysy na szczęście mają zerowy koszt finansowy