Koledzy,
normalnie paragraf 22, nie mogę naładować aku, bo bagażnik zamknięty, a nie mogę otworzyć bagażnika, bo aku nienaładowane...
Mechaniczne otwieranie z klucza nie działa, bo mi zimą spadło cięgno w zamku i olałem sprawę do wiosny.
Ale do rzeczy: w poniedziałek zrobiłem trasę 120km, akumulator w świetnej formie. Zamknąłem auto z klucza, bez alarmu. Po ok. 48h, we środę, próbowałem odpalić auto, ale totalny zgon, tylko lampki się żarzą. Sprawdziłem pod maską, w instalacji jest 7.5V.
Próbowałem już 2x pożyczyć prądu od znajomych, masę dawałem pod maską na silnik, plusa w tej małej puszce z bezpiecznikiem (pod maską na podszybiu, z lewej strony auta, takie 2 czerwone grube kable dochodzą ze śrubami). Bez zmian. Po 10-15 minutach napięcie w układzie wzrasta do 8V, a zamek w bagażniku ciągle ani drgnie.
Średnio kumam o co chodzi, czy ten układ w aucie ma taką pojemność, że podpięcie drugiego auta z włączonym silnikiem (14.4V z alternatora) nie ma wpływu na napięcie w mojej alfie? Czy najpierw muszę naładować swój akumulator w ten karkołomny sposób (to by chyba trwało parę godzin)?
Poradźcie coś proszę, bo już 2gi dzień z tym walczę i skończyły mi się pomysły...
---------- Post added at 18:48 ---------- Previous post was at 17:49 ----------
Jeszcze jedno mi przyszło do głowy: którędy idą kable + z akumulatora? Da się go jakoś odciąć bez dostępu do bagażnika?