Mam następujący problem z naszą 9-letnią Alfą 166, która nota bene jest doskonałym stanie i ma przebieg około 160 000. Trzy dni temu pojechałem do Gdańska i jadąc pewną, wąską, betonową boczną drogą musiałem zjechać na pobocze, aby ustąpić drogę nadjeżdżającej ciężarówce. Niestety, przy manewrze zdrowo łupnęło w podwozie. Od tego czasu, zaczęła mi migać lampka oleju – miga dość szybko i przez parę sekund, przede wszystkim na niskich biegach/obrotach i przy hamowaniu ze sprzęgłem. Przy większych prędkościach lampka się nie pali. Silnik zaczął też pracować głośniej i jakby stracił moc. Nie miałem specjalnego wyboru, więc wróciłem do Torunia, nie jadąc zbyt prędko. W ciągu nocy po powrocie w garażu na podłogę wyciekło sporo oleju. Silnik się włączał i dawało się jechać bez problemu, choć z wymienionymi powyżej problemami.
Dzisiaj wzięliśmy auto do serwisu Alfy (Torital, Toruń), gdzie stwierdzono, że samochód nie ma uszkodzeń na podwoziu. Stwierdzono jednak, że jest niskie ciśnienie oleju. Poza tym, kontrolka poziomu oleju w skrzyni biegów wypadła, co mogło spowodować wyciek w garażu. Postanowili zatrzymać samochód, ale z góry poinformowali nas, że sprawa jest poważna i będą potrzebować 2 tygodnii (!), zakładając z góry, że silnik się zatarł, nie przyjmując do wiadomości, że problem się zaczął przy tym manewrze na poboczu i krawężniku, i informując nas o kosztach rzędu 7500zł. Pózniej podnieśli kwestię, że mogła się uszkodzić pompa olejowa, choć nie bardzo w to wierzą. Sugerowali też, że jechałem bez oleju, co jest kompletną bzdurą, gdyż sprawdzamy poziom oleju wręcz paranoicznie od czasu gdy silnik faktycznie się zatarł jakieś 6 lat temu z powodu pękniętej miski olejowej. Swoją drogą, obecne symptomy nie przypominają tamtych, gdy silnik hałasował jak traktor i samochód gwałtownie tracił prędkość.
Poza tym, daliśmy im samochód do przejrzenia przed wyjazdem do Paryża 3 tygodnie temu i zaraz po powrocie, gdzie stwierdzili, że wszystko jest w porządku poza luznym tylnym stabilizatorem. Kiedy o tym powiedziałem to stwierdzili,że oględziny były powierzchowne, gdyż w przeciwnym razie musieliby wyjmować silnik itp.
Ogólnie obawiamy się, że starają się nas naciągnąć, toteż bardzo prosiłbym o radę w związku z tym jaka może być natura problemu i jak merytorycznie dyskutować z serwisantami. Nie ukrywam, że jestem laikim i niedawno zrobiłem prawo jazdy. Tym bardziej nie chcę się dać wykorzystać. Prosiłbym o możliwie SZYBKĄ poradę/diagnozę i odpowiem na wszelkie dodatkowe pytania.