No i stało się. Zawsze jak miałem problem z moją Niunią to dawałem sobie radę sam. Trochę poczytałem forum i zawsze znalazłem wskazówki (np. z czujnikiem położenia wału )
Dzisiaj Alfą ledwo wróciłem do domu z pracy. Ale najważniejsze, że wróciłem
Sprawy mają się tak. Sprzęgło zawsze chodziło mi ciężko a biegi wchodziły z lekkim oporem. Przyzwyczaiłem się i tak już 20tys zrobiłem (od marca bo wtedy moją Bellę kupiłem).
No i dzisiaj zonk.
Zaczęło się od tego, że coraz ciężej mogłem wrzucić bieg jak stałem w korku. Po około kilometrze biegi zaczęły wchodzić bardzo bardzo ciężko. Jedynka praktycznie nie do wrzucenia. Potem pojawiły się wibracje przy ruszaniu. Pedał sprzęgła zaczął chodzić trochę lżej ale po wciśnięciu go do połowy ewidentnie można było na nim wyczuć wibracje.(wcześniej tego nie było) Jakoś dowlokłem się do domu. Po zgaszeniu silnika biegi wchodzą idealnie i pedał sprzęgła wciska się tak jak powinien (tak mi się wydaje). Sprawdziłem stan w zbiorniczku z płynem i jest max.
Jakieś pomysły?
Miał ktoś podobnie??
PS: Wydaje mi się, że podczas jazdy jakby było słychać takie łu łu łu... Nie wiem jak to opisać ale wydaje mi się, że układ przeniesienia napędu pracuje głośniej.