Witajcie.
Chce przedstawić sylwetkę człowieka, którego życie nie rozerwalnie związało z Alfą Romeo. Wielu z nas ma na swoich samochodach czterolistną koniczynkę, nie każdy też wie jakie były początki tego symbolu i skąd się on wziął.
Zapraszam do poczytania przy kawie.
Najlepiej włoskiej.
Ugo Sivocci urodził się 29 sierpnia 1885 roku w Salerno, stolicy Kampanii. Schyłek XIX-ego wieku nie był dla Włoch łatwym okresem. Państwo nie tak dawno zjednoczone, pod przywództwem Giuseppe Garibaldiego, borykało się z licznymi problemami natury finansowej. Wcześniejsze lata rozdrobnienia na mniejsze organizmy polityczne, spowodowały spadek wydajności przemysłu, i rosnące bezrobocie.
Sytuacja ta bezpośrednio rzutowała na majętność rodziny Sivocci. Jako przedstawiciele klasy robotniczej, byli zmuszeni podróżować po całym półwyspie Apenińskim, w poszukiwaniu pracy i godziwego zarobku. Nie wiele wiadomo na temat wczesnych lat dziecięcych Ugo. Pewne jest to, że w 1891 roku mieszkał już w Mediolanie. Co zrozumiałe północna część kraju była o wiele mocniej uprzemysłowiona niż rolnicze południe.
Dorastający Ugo zdawał sobie sprawę z potrzeby jak najszybszego wyboru własnej drogi kariery. Najprostsza prowadziła przez włączenie się w struktury armii, kolonialnej czy też tej pozostającej na kontynencie. Wojaczka nie zachwyciła jednak Ugo Sivocciego. Wydaję się,że w walkach pierwszej wojny światowej nie brał udziału wcale, bądź bardzo krótko.
Pasja przywiodła go do sportu. Wraz z młodszym bratem Alfredo ( 1891 r.-1980 r.), zainteresował się wyczynowym kolarstwem. Alfredo wyścigi rowerowe wciągnęły o wiele mocniej, był znanym i cenionym kolarzem. Ugo szukał dalej.
Już przed 1919 rokiem brał udział w nieoficjalnych wyścigach samochodowych. Pozwalało mu na to doświadczenie jakie zdobywał pracując w Construzioni Maccaniche Nazionale ( Państwowa Fabryka Konstrukcji Mechanicznych) w Mediolanie. Zakład ten przerabiał podwozia wojskowe Isotta- Fraschini ( pozostałe po wojnie ) na cywilne. Ugo zaś był kierowcą testowym oraz dostarczał je do odbiorców. Wolny czas spędzał w barze Vittorio Emanuele. Miejsce to w dziwny sposób przyciągało pasjonatów motosportu. To w tym miejscu poznał Enzo Ferrariego. On również dostarczał podwozia do dalszej adaptacji, ale woził je aż z Turynu. I tak tych przyjaciół prowadziło przy lampce chianti, długie rozmowy o pasji i swoich dalszych planach.
Ferrari wiedział, że środowisko konstruktorów w Mediolanie, da mu o wiele większe szanse rozwoju, niż rodzimy Turyn. Za którąś swoją wizytą, Ferrari poznał młodego inżyniera Nicole Romeo który to w 1918 roku rozpoczął zarządzanie zakładami Anonima Lombarda Fabbrica Automobili. Szybko podniósł tę podupadającą firmę na nogi. Wiele zasługi było też w tym Ferrariego i Sivocciego. Ten drugi porzucił za namowami Enza pracę w CMN i wstąpił w szeregi Alfy. Rozpoczął on ściągać do zespołu swoich dawnych kolegów z baru Vittorio. Razem tworzyli pierwszy team Alfy Romeo, słynny Alfa Corse. Sivocci, Ferrari, Rimini, d’Avanzo i Ascari, o tych nazwiskach mówiły całe Włochy. Później dołączyli do nich inni.
Za współpracą i udoskonalaniem samochodów przyszły pierwsze zwycięstwa. W październiku 1920 roku Ferrari zajął drugie miejsce w XI wyścigach Targa Florio. W następnym roku już trzech kierowców teamu Alfa Romeo zdobyło puktowane miejsca. Ferrari na piątym, Sivocci na czwartym oraz Campari na trzeciej pozycji ukończyli wyścig.
Apetyt Ugo Sivocciego na zwycięstwo rósł z wyścigu na wyścig. Nie brakowało mu umiejętności tylko szczęścia jak sam uważał. W kwietniu 1923 roku miały rozegrały się kolejne wyścigi Targa Florio. Team Alfy Romeo dostał najnowszy model samochodu Alfę Romeo RL TF. Sivocci postanowił dopomóc szczęściu. Na masce pojazdu namalował symbol czterolistnej koniczyny na białym rombie. Jego cztery rogi symbolizowały czterech kierowców wystawionych do tego wyścigu.
Udział wzięli Masetti, Ascari, Rimini i oczywiście Sivocci. Ugo uwierzył w ten talizman i jak można się tego spodziewać, 15 kwietnia ukończył wyścig na pierwszej pozycji. Reszta teamu również ukończyła bieg na czołowych miejscach. Radość była ogromna. Szef Alfa Corse Giuseppe Merosi zadecydował, że symbol Quadrifoglio Verde będzie malowany na wszystkich pojazdach w każdym wyścigu. Ta koniczyna miała już zawsze prowadzić do zwycięstwa.
Kilka miesięcy później stało się coś nieoczekiwanego. Ósmego września 1923 roku podczas testów przed wyścigiem Grand Premio d’Italia na torze Monza, Ugo Sivocci poniósł śmierć na jednym z zakrętów. Prowadził on nowy model Alfy Romeo P1 o mocy nieco ponad stu koni mechanicznych. Jak na ironię mechanicy nie zdążyli wymalować symbolu Qudrifoglio Verde, mieli to zrobić dopiero przed samym wyścigiem.
W wyścigu tym Alfa nie wzięła udziału jako producent, kierowcy wycofali się na znak żałoby. Co ciekawe numer startowy 17, został wycofany z użytku we włoskim motosporcie, aż do dnia dzisiejszego. Tak oto Włosi uczcili Sivocciego.
Póżniej znak koniczynki został zmodyfikowany, romb został zastąpiony trójkątem, bo zabrakło już Ugo Sivocciego. Obecnie znak ten jest klejony fabrycznie na topowych wersjach Alfy Romeo. Poza tym symbol ten mocno wpisał się w historię i jest łatwo rozpoznawalny. Widnieje na niezliczonych koszulkach, kubkach, paskach, breloczkach i innych portfelach. Oczywiście najłatwiej go znaleźć na niejednym pojeździe Alfisty. Myślę, że warto wiedzieć jakie były początki tego symbolu.. Jest to również dobry temat do opowiadania przy piwie, innym samochodziarzom, którzy będą słuchać z rozdziawioną miną. J
Niedługo po śmierci Sivocciego, Enzo Ferrari rozpoczął organizację własnej marki - Scuderia Ferrari. Oficjalnie jako osobna marka od 1947 roku cieszy oko każdego miłośnika samochodów. Myślę że tworząc znak Ferrari czarnego konia- Cavalli Rampante, czerpał pomysł z myśli Sivocciego.
Pozdrawiam.
Zdjęcia z odmętów Internetu, powszechnie dostępne.
Ugo Sivocci i Ascari ( z butelką wina) przed barem Vittoria Emmanuele. Swoją drogą świetna bluza/ koszulka byłaby z takim odręcznym napisem.
Enzo Ferrari za kierownicą Alfy
Sivocci jedzie po zwycięstwo na Alfie RL TF. Widać pech liczby 13 został skutecznie wyeliminowany przed koniczynkę.
Ostatnie chwile przed testami na torze w Monzie. Wyraźnie widać brak Quadrifoglio.
Alfa Romeo P1 wywożona z toru po śmiertelnym wypadku Ugo Sivocciego.