W sumie to raczej powinienem napisać w CO zrobiłem dla Alfy.
Wyprałem kluczyk-pilot. Na szczęście głupi ma szczęście i po szybkiej akcji rozebranie-suszenie-oczyszczenie z lekkiej śniedzi działa.
W sumie to raczej powinienem napisać w CO zrobiłem dla Alfy.
Wyprałem kluczyk-pilot. Na szczęście głupi ma szczęście i po szybkiej akcji rozebranie-suszenie-oczyszczenie z lekkiej śniedzi działa.
Haratnąłem sobie bok w mojej pięknej 155.
Zjechała się rodzinka na Święta, parę aut na wjeździe i miałem raptem kilka cm, by się zmieścić między jednym autem a murkiem.
Uważając na auto nie wyrobiłem się z murkiem.
Tak to się płaci za głupotę (mogłem prosić o przestawienie auta); ludzie sami popełniają błędy, a potem narzekają, że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach.
W zasadzie osobiście nie zrobiłem niczego, ale pojechałem z Alfą na odgrzybianie klimatyzacji tym razem nie do ASO (za namowami znajomych) i pośrednio przyczyniłem się do wyłamanego zatrzasku przy filtrze kabinowym. Zawsze robię w ASO, ale stwierdziłem, że z taką głupotą pojadę do normalnego serwisu. MiTo oczywiście nieznane, więc była chwila walki - w obliczu której zatrzask walnął. Tym samym po raz kolejny można przytoczyć starą prawdę - "Trzeba jeździć tam, gdzie nie narobią Ci więcej szkód jak pożytku". A jak się nagadali na włoską motoryzację!
O kurde, czemu? Silnik czy buda zgnita?
Silnik, już mi się nie chciało z nim użerać. I dość spora liczba innych mniejszych i większych rzeczy, które sprawiały, że po prostu już nie było sensu ratować. Buda tez poobijana i prawy próg już poleciał.
Mam jeszcze 156 z Twin Sparkiem, którego zatrzymuję, i który w przyszłym tygodniu dostanie całkiem nową pompę oleju . Generalnie ma u mnie dożywocie, czyli albo będzie jeździł i nie marudził za bardzo, albo skończy jak (nieco) młodsza siostra. Umiarkowanie marudzić może.
I pozbyłem się diesla....a ostrożnie przymierzam się do 166. Z dieslem
Nie, Jersey uwikłał ją w jakiś szemrany układ z dealerem ,,pięćsetki".
A ja po namyśle odpuściłem 166. Chcę coś prostego, na widok czegoś mechaniory nie uciekną, a jeśli na stosunkowo popularną 156 kręcą nosem, to na widok 166 będą odprawiać egzorcyzmy. Jestem tym zmęczony, a nie mam warunków do grzebania w aucie samodzielnie.
Ten samochód jest dobry, który ma dobry serwis, a nie ten, który jest dobry
Więc chyba najprościej przepytać kilka najbliższych serwisów, ale stawiam że - niestety - coś z VAG będzie tym, przed czym uciekać mechanicy nie będą.
Uff - gdy przeczytałem że jednak 166 nie Już pomijając całą jej Fiato-Alfowość itp., to po prostu auto po mieście męczące, no może z automatem w mniejszym stopniu.