Witam
To znów ja a więco rzeczy. Oddałem auto mechanikowi z problemem calkowitym braku mocy do 2000 k RPM oraz nagłym gasnieciu silnika i braku możliwości uruchomienia go przez kilkadziesiąt minut. Mechanik oddał auto twierdząc że autko naprawione a przyczyną ww objawów było:
Zapchany EGR, poklejone taśma rurki od podciśnienia.
Skasowali 600zl a oto lista rzeczy jakie zrobił:
-diagnoza komputerowa
-czyszczenie EGR
-wymiana 2 wężyków podciśnienia
-wyczyszczenie map sensora
Dziś odebrałem auto i qrwa mać znów zgasło i to na najbardziej ruchliwej ulicy jak zwykle. Zapalił się znów check engine i silnik kreci, ale nieda się uruchomić. W dodatku komputer pokazuje że mam 0 oleju więc sprawdziłem bagnet i rzeczywiście suchy!! Dzwonię do gnoja i oto co usłyszałem. Nieodpala? Jak to? Aha teraz sobie przypomniałem że komputer pokazywał że czujnik wału korbowego jest coś nie tak. Nosz qrwa!! Debil. Kazał przyjechać z nowym czujnikiem i gadał że wymieni za darmo. Pytam czemu oleju niema jak był maks to oczywiście mówi że niewie. Dodam że jeszcze guzik na kierownicy z podglasniania mi urwał i też się nieprzyznaje. Teraz mam pytanie bo gdzieś mi ten olej ucieka a plamy niema bo mam obudowę silnika od dołu i pewnie na nia ścieka. Czy jak doleje 2litry oleju to dojadę do gnoja 5km bez konsekwencji?