W ogóle można to rozpatrywać na dwóch płaszczyznach: że po prostu opóźni się nieco zakup służbówek z przyczyn powiedzmy losowych (np jakichś nieotrzymanych płatności, innych nagłych wydatków w firmie itp), lub też szefo jest sprytny i wykombinował że mniej go będzie kosztować gdy ludzie będą używać swoich aut. Nie ponosi kosztu zakupu czy też raty leasingu, nie interesuje go serwis, ubezpieczenie, myjnie, opony itp. płaci stawkę za km i tyle. Dyskusja w drugim przypadku jest trudna bo "chcesz pracować musisz być elastyczny" itp teksty nie raz można usłyszeć. Z drugiej strony szefostwo może się bać spodziewanego kryzysu i inwestować kasę ale cóż takie ryzyko prowadzenia firmy. Szkoda że inni przyjęli stawki po 50 groszy.