Bo doszło do absurdów.
Klient teraz (a szczególnie Polak) musi mieć coś lepszego/spod lady/inaczej jak sąsiad/że zdobył/zaradny. Dlatego od razu importer/producent dodaje na starcie +20-30% żeby później zastosować zasadę kontrastu. Na samo wejście daje 10% żeby człowiek wszedł zachęcony, że TANIEJ tylko teraz promocja potem nie będzie (zasada niedostępności). Potem po gadce ze sprzedawcą sprzedawca oczywiście TYLKO jemu w tajemnicy bo go lubi da mu jeszcze 8% i dywaniki. Klient super szczęśliwy bo sąsiad tylko 15% stargował a on 18% i kto jest lepszy. Sprzedawca bo sprzedał 12% drożej. Jak przyjdzie ksiądz to dostanie ok te jeszcze 5% (nie wiadomo dlaczego ale tak się PRZYJĘŁO). Potem się jeszcze odbije na serwisie, częściach, przeglądach ale to już zasada itp.
Gdyby było jak w mazdzie to by nie dochodziło to takich śmiesznych sytuacji. Każdy by zaoszczędził czas bo sprzedawca by się skupił na prezentacji a nie NLP. Klient by nie musiał jeździć od salonu do salonu i zbierać ofert kto da więcej sztucznego rabatu. Masz cenę taką Stać cię Płać. Jak nie to bierz kredyt i tam się targuj.