Po przymusowym urlopie i "odpoczynku" od mojej Belli w końcu ją odwiedziłem, odkurzyłem... Powitała mnie niezbyt wylewnie bo umarłym akumulatorem, no ale już siedzi w niej nowiusieńka centra i ten problem został załatwiony ;) Jednak brak prądu to nie jedyne z czym przyszło mi się borykać.
Otóż gdy skręcam koła w lewo w trakcie jazdy (na postoju nie występuje) coś mi dziwnie stuka i kierownica jakby przeskakuje. Co ciekawe to nie jest tak, że skręcam w lewo i jest "puk". Raz jest, raz go nie ma. Raz wali na każdym zakręcie, a raz hulam po Wawie godzinę i dopiero jej się przypomina. Jazda na wprost, albo przy niewielkim skręcie kierownicy- żaden problem. W prawo też mogę kręcić ile chcę. Tylko w zaawansowane lewo coś mi puka.
Jakieś pomysły co to może być?
W środę jadę do Łodzi po nowy wydech, myślicie, że dojadę?