W wątkach w tym dziale pojawia się wciąż temat sytuacji finansowej, w jakiej jest marka. I sugestie, zeby słuchać Marchionne i jemu podobnych, bo przecież Fiat był w ciemnej d..pie a teraz się swietnie sprzedaje i och, ach. No to "niech zrobią pod marką Alfa kilka udanych modeli masowych i będzie kasa na dobre projekty".
Myślenie kompletnie błędne i prowadzące donikąd. Kilka powodów:
a) sytuacja Fiata a sytuacja Alfy, jako marek i produktówm rynkowych jest skrajnie inna. Fiat, z definicji, zawsze był autem masowym. Dlatego kuracja Marchionne, jaka powiodła się w przypadku Fiata, NIE POWIEDZIE SIE w przypadku Alfy. Celem Alfy nigdy nie było podbijanie masowego rynku. To zawsze była marka przeznaczona dla w jakimś stopniu określonej klienteli, z definicji ograniczonej liczbowo. Marchionne, być może, osiągnie sukces finansowy: ale zrobi z Alfy drugiego Fiata po prostu.
b) Nieprawdą jest, że firma która produkuje auta "nie dla mas" musi przynosić straty. To wysoce szkodliwa nieprawda: usprawiedliwia bowiem ona wszystkie błędne i poronione ruchy, jakie ludzie pokroju Marchionne podejmują w stosunku do "niszowych" marek.
c) jesli wielki koncern przejmuje (dla zysku/dla ratowania/dla innych powodów) niszową markę, ma trzy wyjscia: albo zmieni niszową markę w markę masową i wepchnie ją na szczyty sprzedaży, albo uwali markę, usunie z rynku, wygasi, albo też wypromuje odpowiednio, tak, aby produkcja aut tejże marki była oplacalna.
Najtrudniejsza jest trzecia droga własnie. GM, łykając Saaba poszedł drogą drugą, przedtem kompletnie markę zaniedbując. Marchionne chce iść pierwszą drogą. Nas, odbiorców i fanów marki interesuje trzecia droga.
Fiat przejął Alfę kilkanaście lat temu. Warto przypomnieć jakie były realia: marka była na dnie, zniszczona przez lewicowe rządy, które najpierw przeniosły fabryki pod Neapol, aby zrównoważyć gospodarcze dysproporcje między północą a południem Włoch a potem podpisały dramatyczny, wieloletni kontrakt z Ruskimi na dostawy ich stali, parszywej jakości. Alfy składano więc w niezdarnych, południowych rękach ze rdzewiejącej, marnej stali... Spadła jakość, spadła niezawodność, auta zaczęły się sypać.
W ówczesnej sytuacji przejęcie przez Fiata było ratunkiem. Złote lata 94-2005, czyli okres, kiedy wprowadzono na rynek generacje 145/146, 147 a przede wszystkim 156, dały marcę szansę na odbudowę. Pojawienie się w 1997 roku 156 to był prawdziwy hit. Start w 2001 modelu 147 również był udany. 145 i 146 miały jeszcze symptomy starych wad, ale już blachy były o niebo lepsze.
Dało jednak znać o sobie podejście pierwsze... Zamiast utrzymać, modernizować, ulepszać boxery, zrezygnowano z nich na rzecz rzędówek, dodatkowo dość zawodnych w początkowym okresie (wariatory!). Boxer alfowski był szansą podobną, jaką miało i wykorzystało subaru. Japońce teraz zresztą uczą się na włoskich błędach: Toyota przejęła Subaru ale boxery zostawiono a nawet się je udoskonala! (boxer diesel). I nikt nie powie, że Subaru, marka podobnie niszowa jak Alfa, przynosi straty!
Potem było już tylko gorzej. 147 produkowano przez niemal 10 lat! Trudno się dziwić, ze sprzedaż spadała... Zbyt wcześnie natomiast wygaszono produkcje 156, która do końca schodziła bardzo dobrze, a na jej miejsce nie zaoferowano nic. Owszem, pojawiła się przepiękna, baśniowa zupełnie 159 ale było (jest) to auto jednak z wyższej półki. Przede wszystkim cenowo... Tragiczna była polityka promocyjna 159, te beznadziejne spoty, gdzie sto razy pojawia się w kontekście marki i modelu słowo "kłamstwo"... Pisaliśmy już tutaj o tym.
Teraz nadchodzi rewolucja Marchionne. Jesteśmy, tam, gdzie jesteśmy. Czyli nigdzie. Albo za parę lat będzie to Fiat Bis, albo marka pójdzie do Chin czy Indii. Lancia już zaczyna ginąć. Innym sposobem ale koniec będzie podobny.