Witam wszystkich. Miałem dzisiaj niecodzienną przygodę, mianowicie chwilę po ruszeniu i przejechaniu kilometra, w kabinie zaczęło śmierdzieć palącą się izolacja, po zatrzymaniu kłęby dymu wydostawały się z pod maski i prawego koła. Po zgaszeniu samochodu i odczekaniu nie ma śladu aby coś się nadpalilo. Sprawdzone lampy, wszystkie widoczne kable, paski, alternator. Ze zbiorniczka wyrównawczego śmierdzi taka sama spalenizna jaka się wydostawała podczas "pożaru" Dodam, że auto jeździ bez zarzutów, nie ma żadnych błędów itp. Gdzie mogę szukać przyczyny? Pacjent to Julka 2.0jtd 170km