nie nie kolego. Jak ja bym był w tym serwisie z rocznym autem i zaproponowaliby mi za grubą kasę odgrzybianie klimy, czyszczenie cud a wianki, tobym ich uprzejmie poprosił, żeby mi pokazali tego grzyba w klimatyzacji, bo przecież chyba jest skoro chcą go wykurzyć, a nadto niech mi pokażą co tam jest do czyszczenia w tej klimie. Ale znacznie większe jest prawdopodobieństwo, że gdybym tam był ja, a nie osoba w wieku 75 lat, tobym im nawet ten pomysł nie przeszedł przez ich oszukańczy umysł, bo wiedzieliby, że zostaną spuszczeni na drzewo i tyle będzie z ich "odgrzybiania i oczyszczania". Dlatego twierdzę, że wtedy zachowali się jak naciągacze.
Dareek naprawdę tak trudno domyśleć się po co mi ASO przez dwa lata gwarancji? Po to, żebym nie musiał się z nimi użerać i ciągać po sądach jak w czasie gwarancji coś się jednak w tym cudzie włoskiej techniki wysypie. Bo oni, jako ASO są - jak wszyscy wiemy - tak etyczni w postępowaniu, tak uczci, tak prokonsumency, że jak mi padnie silniczek wycieraczek, to się akuratnie okaże, że mogę se o wymianie gwarancyjnej pomarzyć, bo przegląd zrobiłem u prywaciarza, a nie u nich, a wiadomo, że jak oni raz do roku wymienią olej i filtr (o ile wymienią), to to tak rzutuje na prądy elektryczne w wirniku silniczka, że nie ma on prawa się popsuć, a jakby się jednak posuł, to wymienią. Co innego, jakby na gwarancji ten olej i filtr wymienił mi prywaciarz. Ooo... co to to nie. wtedy to powoduje zaburzenia zasilania silniczka, prądy wirowe uj wie jaki i może się wysrać ten silniczek. Oczywiście mogę o wymianie gwarancyjnej zapomnieć. Wiadomo. To po to mi jest ASO potrzebne w ciągu tych 2 lat.
Ta, wymagam od ASO nie super, ale rzetelnej obsługi. Niestety nie znam takiego ASO, żeby mnie w całości zadowalała obsługa. Wiele z nich działa na zasadzie "nie mamy pańskiego płaszcza i co nam pan zrobi...?" "Cham się uprze i weź mu daj - no skąd wezne jak nie mam...".