Witajcie,
Mam nie lada problem. Miałem przez 2,5 roku oraz 60kkm Abartha 500 z pakietem SS (znaczy miał 160KM), niestety z własnej głupoty go rozbiłem (bezpieczna bestyjka!). Teraz, po mniej więcej wyklarowaniu się spraw z ubezpieczalnią zastanawiam się nad kolejnym autem. Najchętniej kupiłbym używanego Abartha, ale jest ich mało i na zachodzie kosztują tyle ile u nas nowe (bo nowe są w Polsce dużo tańsze). Auta z kraju nie chcę, jakoś wolę uchodźcę z Austrii, czy innej Szwajcarii, gdzie zamordyzm policji dba o silnik i skrzynię biegów, a drogi o zawieszenie i karoserię
Z Abarthem miałem trochę problemów (hitem są łuszczące się klosze przednich reflektorów!), ba! Nawet więcej niż trochę, ale go lubiłem. Słodki samochód, urwis z miną aniołka, który pochodzenie ma takie, że z Alfą niczym siostrą może iść na wytworne przycięcie, a że będzie luźniej ubrany oraz bardziej wysportowany to w to mi graj Nawet korzystałem z tego samego ASO co Wy w Poznaniu na Gorzysława (techniczny świetny, mili ludzie, auto zastępcze i zero problemów, ale lakierniczo/blacharski... komunistyczny skansen).
Mam nadzieję, że w związku na łączącą nas przeszłość będziecie dla mnie wyrozumiali.
Chcę MiTo lub kolejnego Abartha, bo interesują mnie auta charakterne, ale miłe, a nie nudziarze z łysinką i urzędowych okularkach czy niewyrośnięte osiłki z aparycją niemieckiego gwałciciela.
Plusy i minusy MiTo nad Abarthem:
+jest znacznie tańsza zostanie mi kilkanaście tysięcy na ewentualne naprawy (Abarth mnie wyczyści),
+ma bak większy o 10 litrów,
+będzie używana, więc po roku nie będę zachodził w głowę, dlaczego lakier z przodu ma zylion milionów odprysków, od kamyczków, podczas gdy na 7 letnim subaraku, nie ma ani jednego mimo, że jeździ szybciej i to po gorszych drogach,
+mam piękne białe z czerwoną obwódką, 16 calowe felgi z Abartha,
+do ASO nie będę się musiał tłuc z Wrocławia do Poznania... w ogóle do ASO nie będę się musiał tłuc (Abarth ma tylko 3 ASO w Polsce...),
+kierownica regulowana w dwóch płaszczyznach, tego strasznie brakuje w 500, tak bardzo, że pozycja za kierownicą jest jej największą wadą!
+do MiTo ma dojazdówkę
-jednak lepiej samemu docierać sportowe auto, dbać o turbo, wymiany oleju itp.
-nie ma tak genialnych zegarów, obrotomierz na środku jest fajny, ale obrotomierz razem z prędkościomierzem w jednym miejscu i to na środku jest rozwiązaniem tak genialnym, że wszystko się chowa! Naprawdę cudowne rozwiązanie, ze względów praktycznych, a z estetycznych ładne, tym bardziej, że daszek zegarów jest pokryty miękką skórą, przewleczoną czerwoną nitką (no dobra już to był ostatni raz, już się nie będę wywyższał),
-MiTo jest większe oraz ma dziwne gabaryty (zwłaszcza tył), których kompletnie nie jestem w stanie wyczuć. W żadnym aucie (poza Punto EVO) wsiadając do niego pierwszy raz nie miałem z tym takich problemów!
-ma 6 biegów. Podczas gdy 160konny Abarth z piątką jest zestrojony genialnie (135 konny już nie, przez tydzień jeździłem swoim z podmienionym komputerem na 135, a nie 160 i różnicy suche dane nie przekażą - PRZEPAŚĆ brak elastyczności, brak przyśpieszenia, biegi za długie... koszmar) to w Punto Evo 6 biegów mnie nie przekonało, kiedy zaczynał porządnie przyśpieszać to się obroty kończyły, boję się, że w MiTo będzie tak samo,
- do Abartha mam i felgi i opony oraz drugi komputer dzięki któremu mogę mu podnieść moc do tych 160 i nie mieć problemów z ASO.
Pozdrawiam,
W.