Pozdrowienia dla czarnej Julki ze szklanym dachem widzianej w niedzielę Mrzeżynie.
Jak to nieraz trzeba się zapuścić, żeby rzadkiej urody okaz uświadczyć. Choć mieszkam w Warszawie, jest to pierwsza spotkana Julka odkąd mam swoją, czyli od blisko miesiąca. Akurat byłem pieszo. Moja stała jakiś 1km dalej, więc nie mogłem pozdrowić światłami.
Ale jaki szał, jak zobaczyłem. Cóż to za super fura przejeżdża? Pierwsze i jedyne auto, na jakie zwróciłem uwagę, choć mijało mnie wiele innych, bardziej luksusowych, droższych i w powszechnej opinii pewnie lepszych. I wtedy uświadomiłem sobie, że mam (prawie) taką samą. Jest duma i satysfakcja. I dlatego dyskutując o tych wszystkich problemach (też mam swoje) pamiętajmy o tym, co najważniejsze - koniec końców mamy super auta i cieszmy się nimi. Czego wszystkim życzę.