Tutaj wrzucajcie swoje relacje, fotki i wasze wrażenia. Szkoda ciągnąć tamty temat organizacyjny
Moja relacja jak tylko sie wyśpie
Tutaj wrzucajcie swoje relacje, fotki i wasze wrażenia. Szkoda ciągnąć tamty temat organizacyjny
Moja relacja jak tylko sie wyśpie
1997 Alfa Romeo 155 2.0 16v
2000 Subaru Forester S-Turbo
2002 Opel Zafira OPC
1999 Volvo V70
droga
Z gorzowa miałem 780km jakoś łącznie z objazdami, co zajeło prawie 14h. czeskie i słowackie wioski to masakra, kręte drogi, wiocha za wiochą, nie ma gdzie wyprzedzać i jeszcze ludzie jeżdżą 30km/h (dosłownie!)
komarom
kamping nawet fajny, szkoda że koleś z recepcji prawie nic nas nie kumał, podobnie jak by jego w nocy w namiotach masakrycznie zimno ale daliśmy rade.
przed zlotem
rano kurs na myjnie, na szczeście czekałem 5min. inni za mną już nie mieli tyle szczęścia i niektórzy ponad godzine stali w kolejce. wjazd na zlot ciągnął się od centrum miasta. wjazd do fortu zajął mi 1,5h! moi pasażerowie sporo wczesniej postanowili sobie na pieszo pójść i jak dojechałem to już obeszli cały Fort Po drodze koledzy ze słowacji niestety wpadli na siebie i 3 alfy zostały uszkodzone.
AlfaCity
mnóstwo aut, co widać na zdjęciach. wg AlfaAmore zjechało się 764 Alf. . Tłum ludzi spododował prawie godzinne stanie w kolejce po żarcie, i troche krócej do kibelka ;] Ogólnie kilka godzin oglądania aut, i samego Fortu z godzinka.
Szkoda że prowadzący nic po angielsku nie mówił. Dwóm osobom z Polski udało się nawet wygrać na loterii (w tym prenumerate węgierskiego pisma motoryzacyjnego )
Konkurs na najładniejszą alfe wygrała poszerzana 156 (rzekomo Autodelta)
Powrót do domu minął szybko, po drodze zwiedziliuśmy Bratysławe i Wiedeń, widoczki super!
Poniżej kilka filmików i galeria:
YouTube - AlfaCity09 - Alfa GTV6 dounts
YouTube - AlfaCity09 - Alfa 75 dounts
niestety nie zdazyłem sfilmować Alfetty kręcącej bączki, ta to dopiero pokazała!
auta, które najbardziej wpadły mi w oko
droga do Fortu:
nowsze auta na zlocie:
największa porażka:
na minus jeszcze można zaliczyć że organizatorzy pozwolili zrobić przeciaganie liny dwoma alfami :| nalepsze jest to że dookoła stali ludzie....
Ostatnio edytowane przez bobryt ; 20-04-2009 o 15:38
1997 Alfa Romeo 155 2.0 16v
2000 Subaru Forester S-Turbo
2002 Opel Zafira OPC
1999 Volvo V70
bobryt w końcu fajne foty z imprezy-gratulacje.Wszyscy pewnie odsypiają imprezę Jesli chodzi o prenumeratę węgierskiegp pisma to własnie ja ją wygrałem hehe ale byłem tak zaskoczony tym że w ogule mnie wylosowali że nie zrozumiałem kompletnie że on mówił o prenumeracie hehe na pocieszenie dostałem model alfy mito Nawiazujac do tego o czym pisałeś wczesniej że słowacy nie przekraczają prędkości 30km/h spowodowało to że miałem okazję wracając prosto z Alfacity w sobotę wieczorem zagrać w słowackim filmie w reżyseriii policii!!! Nazbierało mi sie 400 euro!!! Poprostu nie wytrzymałem jadąc przez wioche kilku wyprzedziłem I pech chciał że byłem juz nagrywany przez słowackich misiaczków. Na szczęście mieli cos z polskich misków i ubłagałem ich żeby załatwic to inaczej,,,, Impreza naprawde barzo fajna. Postaram sie wkrótce wkleić foty.
147 1,9 JTD NADWOZIE GTA
147 GTA 3.2 Q2
156 2.5 V6 Q2-była
Giulietta QV
Mito QV
75 3.0 V6 QV
ALFETTA GTV 116
https://www.facebook.com/okrajnikgarage
Czas na pierwsze wrażenia.
Na AlfaCity 2009 pojechałem z żoną i synem. Trochę obawiałem się, jak pomieścimy się w niewielkiej Gtv. Ta jednak okazała się prawdziwym Grand Turismo. Do bagażnika weszła spora walizka + kabinówka oraz kilka drobniejszych pakunków
Podróż do Komarom zajęła, łącznie z przerwami na odpoczynek, 10 godzin. W Polsce było pogodnie, a nawierzchnia sucha. Zaraz za granicą zaczęło podać, a na słowackiej autostradzie złapała nas potężna ulewa. W tych warunkach świetnie spisały się nowe opony Uniroyal RainSport2.
Wieczorem po przyjeździe wieczór spędziliśmy w super towarzystwie naszych Forumowiczów.
W sobotę pogoda wyklarowała się, było słonecznie i cieplutko. Na Węgrzech wiosna już w pełni, było super. Wjazd do Fortu zajął trochę czasu, ale nikt się nie nudził, bo było na co popatrzeć.
Organizatorzy przydzielili polskim Alfistom wspólny sektor. Pozostałe auta ustawiano według modeli. Zaskoczyła nie niewielka ilość Gtv i Spiderów, aż miałem ochotę - nie obrażając nikogo z naszej grupy - przyłączyć się do nich. Tym bardziej, że nie zauważyłem innej białej Gtv
Podczas zlotu zabrakło mi fajnych imprez towarzyszących. Nie ucieszyły mnie wcale dowcipy opowiadane na scenie w języku węgierskim. Szkoda, że nie zagrał żaden zespół.
Było za to kilka stoisk z gadżetami. W sumie nie powinienem narzekać, bo poszczęściło mi się w loterii. Wygrałem 5 litrów oleju Selenia Racing (10W-60), płyn do płukania silnika, płyn hamulcowy i środek do konserwacji plastików i opon Bardzo ładny zestaw za uczciwe pieniądze.
Na koniec dnia zrobiliśmy kilka grupowych fotek. Zamieszczam kilka z moich.
Wieczorem pogoda popsuła się i zrezygnowałem z wypadu do Budapesztu. Dzięki temu spędziliśmy kolejny super wieczór w pensjonacie, a właściwie przed nim, przy grilu i piwku.
Niedziela to już powrót do domu. Podróż przebiegła bez przykrych niespodzianek, ale też po doświadczeniach kolegów ze słowacką policją starałem się jechać zgodnie z przepisami. Nota bene: zwyczaje karania mandatem kilku samochodów na podstawie jednego pomiaru radarem oceniam jako bandyckie.
W sumie podróż wyniosła trochę ponad 1500km. Alfa spisała się bezbłędnie. Wysoko oceniam jej układ kierowniczy. Miałem uczucie pełnej kontroli nad samochodem.
Pozdrowienia dla wszystkich poznanych i spotkanych Forumowiczów ode mnie, Patrycji i Stasia.
Paweł
Czas na kilka słów ode mnie.
Do domku wróciliśmy cali i zdrowi tuż przed 2-gą w nocy.
To była pierwsza tak długa trasa 147-ką. Alfa spisała się znakomicie i nie sprawiała najmniejszych problemów.
Miejscówki mieliśmy w hotelu zarezerwowanym przez M@t'a. Ukłon w jego stronę, że sam załatwił sprawę rezerwacji. Hotel w bardzo dobrym punkcie, tuż za granicą słowacko-węgierska. Do fortu gdzie odbywał się zlot były ok 2km. Choć i tak najważniejszą zaletą hotelu było jego sąsiedztwo w postaci całodobowego Tesco..
Warunki w hotelu bardzo dobre. Był nawet dostęp do sieci WiFi.
Dzięki obsłudze baru niektórzy z nas dowiedzieli się, że kurczak w języku węgierskim to "cip cip"
Samo Alfacity jakiegoś piorunującego wrażenia nie zrobiło.
Przede wszystkim była to zwykła posiadówa. Fakt, że skala imprezy była ogromna, szczególnie w porównaniu z naszymi polskimi zlotami.
Alf było do wyboru, do koloru, choć moim zdaniem zabrakło większej ilości oldtimerów. Było ich raptem kilka. W ogromie samochodów jakie się zjechały, była to ledwo kropla.
Do plusów imprezy zaliczyć można świetną miejscówkę zlotu. Stary fort nadawał się do tego jak ulał. Pogoda dopisała więc brakowało tylko grila i kiełbasek..
Szacunek dla organizatorów, że udało im się naraz zebrać tak dużą ilość samochodów. Pewno szybko naraz tylu ślicznotek nie zobaczę.
Co do ciemniejszych stron imprezy, to tak jak koledzy już napisali, brak w czasie trwania imprezy komunikatów w języku innym niż węgierski. Być może organizatorzy wyszli z założenia, że atrakcji jest tak mało, że każdy się połapie gdzie co jest..
Wypełnienia czasu uczestnikom zlotu zabrakło chyba najbardziej. Samochodów do oglądania było mnóstwo, ale ile razy można obchodzić w kółko cały teren?
Atrakcje w postaci mało umiejętnego palenia gumy, w dodatku na niezabezpieczonym placu też do zbyt ambitnych nie należały..
Ogólnie wykazaliśmy się sporym zacięciem i niezłą nutką fantazji, że chciało się nam jechać taki kawał drogi, żeby przez kilka godzin pokazać swoje Alfy.
Ale pomimo tych kilku minusów, ani przez moment nie żałowałem tego wyjazdu. Chwile spędzone wśród alfaholików są bezcenne!
W piatkowe popołudnie udało się nam zaliczyć wizyte w Budapeszcie, a w niedzielę wizytę w Bratysławie. Budapeszt chyba jednak dużo atrakcyjniejszy niż słowacka stolica.
Na szczęście nas ominęły bliższe spotkania z lotnymi ekipami w sztywnych daszkach. Także nadwyżkę forintów mogłem spokojnie przeznaczyć na zakup alkoholu w Tesco obok hotelu.
Dzięki wszystkim za udział, za to że Wam się chciało. Mam nadzieję, że przy najbliższej okazji będziemy mogli się znów spotkać.
Szczególne pozdrowienia dla "Jarka Kilera" za super akcje w lochach
Mam nadzieję, że obsługa hotelu nie będzie nas źle wspominać, pomimo momentami skandalicznego zachowania niektórych polskich zlotowiczów w sobotnią noc.
no ja musze przyznać że z mojej 155 też jestem dumny. pomijając wpadnięcie w dziure i lekkie zgięcie felgi to alfa nawet nie zająkła się. co prawda pod większe górki (niektóre nawet 14stopni) ciężko szło (full załadowane auto, 4 osoby) trzeba było często redukować to na prostych śmigała. zwłaszcza w drodze powrotnej w zajebiaszczo krętej drodze na Kłodzko, gdzie na 2ce z gazem pokonywałem zakręty 90stopni na sportowych sprężynach prawie zero przechyłów tylko opony co chwila o nadkola przycierały
spalanie gorzów - czechy ok. 7,7l/100km
pozostała czechy - węgry - austria 9,2l/100km
ogólnie na paliwo poszło mi 520zł co chyba nie jest najgorszym wynikiem
Papamek ja też nie wytrzymałem i przestawiłem auto na pare godzin w sektor 155
tak na marginesie, czyje to autko?
http://kep.tar.hu/ystuc/50633664/37588856#2
Ostatnio edytowane przez bobryt ; 21-04-2009 o 15:49
1997 Alfa Romeo 155 2.0 16v
2000 Subaru Forester S-Turbo
2002 Opel Zafira OPC
1999 Volvo V70
Tak jak już napisałem w poprzednim wątku, udało nam się dotrzec w obie strony bez żadnych niemiłych niespodzianek oraz przeszkód.
Wyjazd zaczął się dla nas w czwartkowo-piątkową noc o godzinie 3. Biorąc pod uwagę fakt, że skończyłem szkołę o 19.45 poprzedniego dnia i nie zdążyłem już isc spac, dobrym podsumowaniem będzie - była jazda. O ile do Cieszyna dojechaliśmy pełni energii nieco po 6 (trochę tylko potrzeby fizjologiczne dawały się we znaki - na szczęście żadne latarnie ani znaki nie ucierpiały w związku z tym ), to pod koniec podróży przez Słowację jako kierowca powoli 'odlatywałem', a moim jedynym marzeniem było łóżko.
Komarom (Komarno) okazało się byc bardzo spokojnym miasteczkiem, z dużą ilością zielonych już roślin. Hotelik, w którym byliśmy zakwaterowani okazał się bardzo przytulny, mimo tego, że sprawiał wrażenie małego (ale w pewnych przypadkach to nawet zaleta).
Sam zlot jako zlot, nie był zbyt atrakcyjny z punktu widzenia maniaka motoryzacji. Ot zwyczajny meeting bez większych atrakcji, w dodatku chyba nikt z polskiej ekipy nie rozumiał konferansjera i węgierskich dowcipów (szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że wszystko mówione było w języku węgierskim). Konkurs (?) palenia gumy był mało efektowny, zdaje się że ktoś zarżnął jedną 155, jednak przegięciem w moim odczuciu było katowanie w ten sposób czerwonej, wypieszczonej gtv6 z pakietem grand prix.
Szczerze powiedziawszy, jeśli następnym razem nie pojawi się w harmonogramie nic ciekawszego (wypad na hungaroring byłby optymalny), ja rezygnuję. Równie dobrze mógłbym sobie po prostu zrobic wycieczkę na Węgry w celu rekreacyjnym, jedynie (niestety) nie mógłbym wówczas porozmawiac z polskimi kolegami.
Dziękuję za drogę powrotną Papamkowi, szczególnie za pilotowanie i sympatyczne rozmowy w przerwach na siku i papierosa. Gdybyśmy z Anią jechali sami, zapewne tak szybko byśmy nie trafili.
Moje zdjęcia są na bimski - strona domowa w Fotosik.pl - gdyby było więcej alf z lat 60 i 70, byłoby ich (zdjęc) zdecydowanie więcej.
http://www.facebook.com/75modificata/ <- opowieść o trudnej i burzliwej miłości ;-)
Jakby ktoś był zainteresowany:
http://www.forum.alfaholicy.org/pozo...tml#post173219
pzdr
taaak, zdecydowanie - atrakcji u nas jakby wiecej....
Wrazenie zrobila ilosc aut, i ich roznorodnosc... bo u nas 80% to 156
Dla samej imprezy - nie bylo warto.
Ale zeby zobaczyc Wasze kochane ryje - to juz byl sens jechac.... a ze po drodze zaliczylem i wieden, i Budapeszt, to cala impreze uwazam za wyjatkowo udana, choc ocipennie kosztowna.
Szczegolne podziekowania dla M@TA za zalatwienie spanka i dla łódzkiej ekipy :*
Aha, strasznie smakowalo mi tez tamtejsze zarcie