Jakie macie zdanie na temat kupna samochodu demonstracyjnego/testowego od dilera?
Rozważam zmianę samochodu i jednym z tych, które biorę pod uwagę jest AR 159.
Chodzi o w miarę świeży samochód (maksymalnie rocznik 2007, ale najchętniej 2008 lub 2009), pochodzący z krajowego salonu, od pierwszego właściciela.
Tyle tylko, że po wpisaniu takich parametrów do wyszukiwarek wyskakują w większości (albo i nawet wyłącznie) oferty dilerów, dotyczące - jak się wydaje - samochodów demonstracyjnych. Trudno się temu zresztą dziwić, bo kto sprzedawałby dobry samochód po 1-2 latach eksploatacji?
Przyznam nawet, że przez długi czas właśnie taką opcję uważałem jako wskazaną - z uwagi na pewne pochodzenie i przebieg samochodu (z reguły stosunkowo niski). Faktem jest, że te oferty cenowo są sporo wyższe niż inne (dotyczące z reguły samochodów sprowadzonych przez handlarzy), ale gotów byłbym zapłacić więcej - byle nie ryzykować, że trafię na jakiś złom.
No ale poszukałem trochę na ten temat na googlach i przyznam, że trochę mina mi zrzedła, gdy poczytałem o tym, jak to klienci salonów podobno katują te samochody w trakcie jazd próbnych.
Z drugiej strony - przecież jazdy próbne odbywają się w obecności pracownika salonu, wiec chyba nie powinien on pozwolić na to, żeby np. katować zimnego turbo-diesla od razu po odpaleniu silnika. Poza tym - przecież oni sami powinni być zainteresowani tym, żeby takie samochody utrzymywać w dobrej kondycji (skoro służą do prezentacji walorów danego modelu).
Już sam nie wiem. Jak uważacie?