Oszukańczy wskaźnik ilości ilości paliwa "zabił mnie".
Jadę, jadę, jadę i na panelu jak wół info, że jeszcze mogę przejechać 40 km więc stresu nie ma (kontrola rezerwy paliwa pali się). Najbliższa stacja benzynowa za jakieś 20 km więc niby luz. Nagle komunikat - brak rezerwy. SZOK .
Czarne myśli, Bella rozkraczy się na trasie W-wa- Płońsk i będzie dramat Zwalniam, jadę 60 km, wcześniej 160 km , mam wrażenie, że każde auto, które mnie mija "zwija się ze śmiechu" z mojej prędkości. Wyprzedza mnie "cienias" i fiat 126p, ale ja dzielnie turlam się do przodu wypatrując znaku z informacją ile jeszcze do stacji. Nagle jest ZNAK, napis 3 km...kamień spada mi z serca, ale już mam czarne myśli, wizja łapania stopa, jazda po benzyne, kupowanie kanistra, powrót pieszo do auta.
Wyłączam radio, ogrzewanie, zwalniam i jadę w tempie żłówia....wjeżdżam na stację i kamień spada mi z serca. Pan się pyta: "do pełna?", a ja: "lej Pan...".
Wsiadam do Belli i obiecuje sobie, że nigdy już nie będę jeździć jak pojawi się wskaźnik rezerwy....DALEJ mknę 160 km/h
W nocy śni mi się jak pcham samochód do stacji...