Witam, pisze ten post wyłącznie po to aby przestrzec inne osoby poszukującej alfy romeo 156 po lifcie. Ostatnio miałem okazję oglądać samochód z linku: http://zibiauto.pl/?m=oferta&oid=286 Komis Zibiauto w Osielsku. Samochód stoi do dziś.
Na pierwszy rzut oka alfa bardzo fajna mimo, że jest na selespeedzie. Zadzwoniłem do właściciela komisu, oczywiście Pan opisał samochód w samych superlatywach. Umówiłem się na spotkanie, oczywiście dogadałem też kwestię sprawdzenia samochodu w serwisie w Toruniu (po rozmowie przez tel nie było najmniejszego problemu aby podjechać do Torunia i go sprawdzić). Ze względu na to, że musiałem przebyć w jedną stronę prawie 400km zależało mi na dopięciu sprawy na ostatni guzik tak aby sprawnie dokonać ewentualnego zakupu. Dla ciekawych podaje nr VIN: ZAR93200000242493. Może dowiecie sie coś więcej.
Na miejscu okazało się iż właściciel wyjechał do Grecji mimo iż wcześniej się umawialiśmy. Trudno, zdarza się. W jego miejsce pojawił się starszy Pan, który sam do końca nie wiedział w jakim stanie jest alfa. Odmówił sprawdzenia samochodu w serwisie w Toruniu, za jedyną opcję wziął sprawdzenie go w Bydgoszczy czyli kilka km od miejsca gdzie samochód stoi. Nawet dałbym sie przekonać gdyby nie seria rzeczy jakie wyszły później. Mimo iż Pan nie znał samochodu to przedstawił go jak tylko dobrze był w stanie. Na dzień dobry nie chciała otworzyć się maska. To nasunęło pierwsze podejrzenia z mojej strony, że coś z tą alfką było kombinowane. Pan zapewnił mnie, że z zamkiem było coś robione ale jak stwierdził nie do końca udało się go naprawić. Udało się mimo to otworzyć maskę. Środek (silnik) okazał czysty i na pierwszy rzut oka zadbany. W oczy rzucały się jednak mocowania śrub na elemencie przebiegającym od lewego do prawego światła. Śruby nie były oryginalne i moim zdaniem zostały wkręcone "na chama" aby tylko element się trzymał. Rozpocząłem więc poważniejsze oględziny. Dodatkowo coś dziwnie piszczało po prawej stronie silnika. Z rzeczy rzucających się w oczy to marne spasowanie przednich elementów karoserii czy maska, nadkola przednie, zderzak. Dalej było tylko ciekawiej. Po pomiarach czujnikiem grubości lakieru okazało się że cały przód czyli wymieniona wcześniej maska oraz nadkola przednie oraz połowa przednich lewych i prawych drzwi były malowane być może nawet dwukrotnie ponieważ grubość lakieru przekraczała 400um. Inną sprawą była skrzynia biegów. Przy zmianie biegi przeskakiwały czasami co dwa, także to też było zastanawiające.
W między czasie sprawdziłem też dokumenty samochodu (pojawił się drugi Pan, który wiedział ju z o samochodzie o wiele więcej ale mimo to zapierał się, że samochód nie był po wypadku). Wszystko ok, serwis do ok 75 tyś robiony na bieżąco w serwisie fiata. Zero informacji na temat malowania samochodu. Podejrzewam, że samochód został uderzony w przód i to dosyć mocno. Specjalista, który go składał nie postarał się co rzuca się odrazu w oczy. Po dłuższej rozmowie z drugim Panem okazało się iż samochód został zostawiony u nich w rozliczeniu, jeździła nim kobieta (bez obrazy dla Pań ;-) ) i tak naprawdę to do końca nie wie co się z nim działo. To było dla mnie zaskakujące i śmieszne jednocześnie ponieważ Pan biorąc ten samochód w rozliczeniu na pewno pokusił by się chociażby o sprawdzenie go czujnikiem grubości lakieru.
Z dodatkowych rzeczy jakie wypatrzyłem w tym samochodzie to zaśniedziałem tarcze hamulcowe (samochód z moich ustaleń na podstawie papierów) stał w komisie w okolicach roku. Brak ubezpieczenia więc jedyną opcją był powrót na lawecie.
Reasumując chciałbym przestrzec wszystkich, którzy będą chcieli oglądać ten konkretny samochód. Naprawdę nie warto zawracać sobie nim głowy. Na szczęście straciłem tylko pieniądze na dojazd i czas. Utwierdziło mnie to też w przekonaniu co do części komisów samochodowych, jest to ładnie ujmując zgraja cwaniaków...
Info dla moderatorów: jeżeli temat nie pasuje według was do tej części forum to proszę go przenieść