Majowka i bardzo przykra sytuacja. Pojechalismy z dalekimi znajomymi w gory, oni zostawili swoje auto na ogrodku, bo jak sie potem okazalo, nie chcieli go nadwyrężac. Zapakowalismy sie do Juli, tzn. 4 dorosle osoby w kabinie i ciezki bagaznik zapakowany jak nigdy wczesniej na FULL. Dojechalem do konca drogi asfaltowej, znajomy oszukal mnie ze chatka jest tuz tuz i wjechalem na szlak dojazdowy dla terenowek do schroniska. Od razu bylo za wąsko zawrocic, wiec jechalem okolo 10 MINUT po kamieniach, wiec toczylem sie powolutku kilka km/h zeby nie rozwalic zawieszenia.
Przy jednej z ostatnich górek auto zgaslo, odpalilem i zaczalem ruszac z pelnym obciazeniem pod gorke. Nie musze dodawac ze wtedy prawdopodobnie SPALILEM sprzeglo. Potworny zapach w kabinie, ale dymu nie bylo, nie wiem czy byl na zewnatrz. Potem niedlugo szlak sie skonczyl, zaparkowalem i wylaczylem silnik. Auto stalo wylaczone 24h, nastepnego dnia zjechalismy.
2 dni pozniej sprawdzalem sprzeglo ruszajac auto bez gazu, mocno przyspieszajac od 0 do 120 i jadac lekko pod gorke dodajac gazu na 4, 5 biegu od ok 2000 obrotow rpm. W zadnej sytuacji nie zauwazylem slizgania sie, czyli szybkiego wzrostu obrotow bez przyspieszenia.
PYTANIE:
1. Czy doszlo do spalenia lub jakiegos uszkodzenia sprzegla badz innych elementow, jesli paskudny zapach spalenizny utrzymywal sie w kabinie jeszcze okolo 2h po podjezdzie?
2. O ile moglem skrocic zywotnosc sprzegla po takiej sytuacji?
3. Czy da sie sprawdzic stan sprzegla bez rozkrecania skrzyni biegow, zeby ewentualnie wymieniac?
4. Najwazniejsze, czy jesli doszlo do spalenia sprzegla, to czy i jakie powiazane czesci skrzyni/silnika/samochodu moga sie popsuc? Zalezy mi, zeby nie zepsuc nic wiecej, gdyby sprzeglo bylo uszkodzone.