Oddałem auto do mechanika na wymianę gum stabilizatora (między innymi) i do tej operacji opuszczał on sanki. Zadzwonił wczoraj wieczorem, ze po zamontowaniu sanek z powrotem zaczął lecieć olej z maglownicy (w pozycji opuszczonej nie leci podobno), ale nie może dostrzec skąd konkretnie. Zostawiłem mu auto na kolejny dzień. Co mógł schrzanić? Dodam że to mechanik który nie jest dobrze zaznajomiony z alfami bo co trochę krytykował ich rozwiązania tak jakby spotykał się z nimi po raz pierwszy. Co taki "pierwszorazowiec" mógł pominąć i zepsuć? Wcześniej nie było żadnych problemów ani wycieków ze sterowania. Nie chcę po prostu pokrywać kosztów jego nauki.