Witam. Na wstępie chciałbym się z wami przywitać, jestem tutaj nowy mimo że swoją 7mkę mam już 3 rok Na grupie na facebooku jestem już od 2 lat, ale poczułem potrzebę dołączenia do grona Alfistów na forum.
Dobra, mniej gadania, przejdę do rzeczy.
6 miesięcy temu w mojej alfie strzelił rozrząd, pogięło wszystkie zawory więc stwierdziłem, że zamiast bawić się w regeneracje mojej głowicy od silnika 105km zakupię głowice od wersji 120km. Ostatnio gdy już zaczęła się kiepska pogoda nie pozwalająca na przemieszczanie się rowerem zacząłem zamawiać wszystkie części, głowice z prostymi zaworami uszczelniacze paski et cetera. Zabrałem się za składanie, docieranie zaworów na głowicy 120km wymianę uszczelniaczy planowanie głowicy. Dziś coś mnie tknęło żeby sprawdzić wariator przed złożeniem silnika do kupy no więc wałek w imadło płaskownik zamiast koła zębatego i ciach kilka zwinnych uderzeń młotka i wariator zszedł. Wziąłem go do domu zdjąłem segera i cieszę się ogromnie, że nie poskładałem na nim silnika. ''Zębatki'' wysunęły się z wariatora bez żadnego oporu, poza tym wszystko wygląda w porządku, z zewnątrz wariator wygląda na nówkę sztukę ale nic nie mogło być tak idealne. Okazuje się że nie ma pierścienia na tej zębatce która wygląda jak tłoczek i przez to wszystkie elementy ze środka poruszają się jak chcą. Poczytałem trochę na 'naszych' forach jak i zagranicznych i spotkałem się z postami w których ludzie pisali, że im mechanik zaspawał wariator na stałe i, że chodzi nawet lepiej więc moje pytanie jest takie - czy jest tu ktoś kto wykonał podobną operacje i jest w stanie wytłumaczyć jak to zrobić? z teoretycznego punktu widzenia nawet dobrze, że wariat w moim wypadku będzie "na stałe" złączony z wałkiem ponieważ moje ecu nie obsługuje wariatora i nie posiadam wiązki do elektrozaworu. Ale w jakiej pozycji i w jaki sposób zablokować wariata? Za wszelkie porady mega dziękuję
Ale żem się rozpisał...