Pokaż wyniki od 1 do 2 z 2

Temat: Witam Wszystkich, dołączam z moim Spider 2000 z 1971.

  1. #1
    Użytkownik Jestem NOWY - nie krzyczcie! Avatar Zahuś
    Dołączył
    11 2017
    Mieszka w
    Szczecin
    Auto
    AR Spider 2000 71, 450 SLC 75, 450 SL 72, 350 SE 73, JDDS 86,86, RR 69, NSU RO 80 72,73, SEC 560 90
    Postów
    0

    Domyślnie Witam Wszystkich, dołączam z moim Spider 2000 z 1971.

    Jestem na forum już jakiś czas. Nie zaglądałem tu często - ale ostatnio po pierwsze rozpocząłem robotę przy moim AR Spider z 1971 roku. No i zajrzałem i trafiłem na watek Spider '79 2000 Veloce prowadzony przez kolegę Majchera. Oczywiście jest to kopalnia wiedzy i wzór (niedościgniony) do naśladowania. Dzisiaj przeczytałem wszystko w tym wątku, ściągnąłem zdjęcia i postanowiłem się oficjalnie ujawnić. Nie ukrywam, że szczęka mi opadła. Różnica w moim wypadku jest jednak taka, że ja wszystko "sam" i do nikogo nic nie wożę - no może poza chromowaniem a wcześniej też lakierowaniem. Moją AR będę malować sam.

    Powód jest taki, że ja bawię się czysto hobbystycznie starymi autami. Nie jestem fanem Alfy ani włoskich aut - owszem cenię sobie ich stylistykę, oryginalność i poezję ale nie lubię tandety i nieszanowania własnych wyrobów. To co napisał Maicher, że był zdziwiony tym, że w profilach zamkniętych była goła blacha niczym nie zakonserwowana - to właśnie to czego ja we włoskich autach nie lubię. Wszystkie moje inne auta z lat 70-tych mają zakonserwowane fabrycznie profile zamknięte i o dziwo nie ma tam zbyt dużej rdzy w środku. Co do włoskich aut to owszem większość jest ładna, ale z trwałością jest ... no tak sobie. Jak kocham auta co na silniku i skrzyni przejeżdżają 1 mln km i dalej jeżdżą. Jedynym wyjątkiem w mojej kolekcji jest NSU RO 80 ale wszystkie mają zakonserwowane profile wewnątrz, a są niemal z rocznika mojego Spidera.

    Ja gustuje w niemieckich i angielskich autach. Robię przy nich wszytko sam za wyjątkiem malowania. Większość kupowałem okazyjnie latami i większość choć ma sprawne silniki i mechanika jest OK nie jeździ na co dzień. Wiadomo nowiem, że jak auto ma 25. 30 a już na 100% jak 40 to trzeba je rozebrać w proszek, wymienić wszystko co elastyczne lub uszczelniające o łożyskach czy tulejach nie wspominając. Inaczej nie da się tym jeździć nie tylko z uwagi na zawalony kamieniem układ chłodzenia poczynając od chłodnicy aż po blok silnika. Jak wiadomo auta starzeją się tak samo jak jeżdżą i jeszcze szybciej jak stoją. Ale gdybym to co się udało pozbierać przez lata chciał teraz kupować to nie było by mnie stać nawet na 10 %. Czasy są inne - to co kiedyś trafiało na złom teraz jest ratowane nawet jak można w całej karoserii robić dziury palcami. Coś co kiedyś reperowało się za grosze - mowa o robociźnie przy dużym problemie z częściami - teraz choć części są dostępne to naprawy kosztują nie tylko krocie ale i mechanika czy dobrego blacharza znaleść ciężko. Bo który obecny mechanik posiedzi kilka dni nad dokumentacją by coś zreperować w aucie. A nie zawsze intuicja jest dobrą wróżką. Dlatego robię wszytko sam. A z uwagi na wysokie koszty prac przygotowawczych i malarskich to jestem zmuszony również nauczyć się malowania. Nie święci garnki lepią. Mam dużo miejsca pod dachem a to w przypadku bawienia się starymi autami i ich naprawami jest podstawą. Nikt mnie nie goni, ja nic nie muszę ale to lubię. Tak więc w tej chwili jestem przed konstruowaniem własnej malarni i nauki lakierowania. Mam starego LT-28, busa blaszaka z 1990 na naukę. Oj tam są duuużeee powierzchnie i dlatego wybrałem właśnie ten model na naukę.

    Stałem się właścicielem mojej Alfy przez przypadek, a było to jakieś 5 lat temu - została porzucona u kolegi w Szczecinie w warsztacie lakierniczym. Ktoś przy niej zrobił "blacharkę" ale tylko od góry. Ktoś "zaszpachlował" i "pomalował" podkładem. Kolega - bardzo dobry lakiernik - dostał tego cudaka i się za głowę złapał. No jak to malować jak to trzeba wszystko od początku?. I tak stała ta karoseria na kołach przez 3 lata i nikt się nią nie interesował. Zadzwonił do mnie pewnego dnia. Zahuś chcesz Alfę? A ja do niego: ale jaką? Nie wiem do cholery - jakaś Alfa. A stara? Nie wiem. A jaka? Nie wiem - jakieś cabrio. A ile chcesz? Weź to gówno za darmo bo jutro na 12:00 mam zamówioną lawetę i karoca jedzie na złom. Jak wiadomo darowanemu koniowi się w zęby nie zagląda. Jacek - to zamiast na złom to wyślij do mnie - ja zapłacę za lawetę. Natychmiast pojechałem do kolegi co by to cudo obejrzeć. Nigdy nie planowałem zakupu jakiegokolwiek włoskiego samochodu. Pojechałem. Patrzę Spider. Goły bez niczego ale stoi na własnych kołach. A reszta. Resztę ma właściciel. Prosiłem go 3 miesiące by ją zabrał. Miałem go już dość. Przeprowadzam warsztat i muszę się tego pozbyć. On wie że ona idzie na złom i nie protestował. Bierzesz? Biorę. I tak stałem się właścicielem karocy jakiegoś Spidera z któregoś tam roku. Jacek a dasz mi namiar na właściciela? Masz to do niego numer.

    Witam, jestem Rafał, porzuciłeś Alfę, a ja ją uratowałem jak jechała na złom. Gość do mnie - a chcesz to niej resztę? Właśnie wypakowuję jej części z garażu bo kolega mi pomoże to wszytko wywalić na złom, a resztę idzie do niego na budowę do kontenera. Ja no pewnie, poczekaj, już jadę. A... a ile? Powiedział kwotę, a ja się zaśmiałem. To nawet nie była to cena złomu. Pojechałem moim LT-28 - dużym stary busem do niego do garażu. A tam wszytko pięknie spakowane stojące przy garażu. W kartonach torebki i woreczki pięknie opisane. Oddzielnie spakowany cały składany materiałowy dach. Dodatkowo silnik ze skrzynia stał na pięknym zrobionym do tego specjalnie i pospawanym wózeczku na kołach. Kurde - no sam wózek do silnika to połowa ceny :-) Godzinę pakowałem wszytko do busa. Były właściciel mi pomógł. Silnik i skrzynie na ramie wjechała po długich płaskich belkach na sam koniec do środka. Ale lekki silnik pomyślałem - sorry wcześniej bawiłem się jedynie V12 i V8.

    I tak przyjechałem do domu. Od czego zacząć? Jedyne co mi brakowało to dokumenty i książki. Auto było gołe. Kolo kupił auto przez ebay - auto przyjechało, ale dokumenty zaginęły. Są do otworzenia w Niemczech - sprawdzałem auto nie było kradzione. Dzisiaj nie ma z tym problemu, bo auta powyżej 40 lat rejestruje się na oświadczeniu. Oczywiście jeszcze w tym roku papiery odtworzę. No ale wtedy autko było dla mnie wielką tajemnicą.

    I tak skontaktowałem gościa w Alfie co zajmuje się archiwum producenta. Dostałem pięknego maila ze wszystkimi detalami po numerze ramy. Otóż okazało się, że auto jest z 1971 roku. Wow - to był pierwszy dobry news. Dostałem też numer silnika i kolor oraz to, że auto było robione na rynek niemiecki. Zacząłem szukać w częściach tabliczek znamionowych - znalazłem. Owszem to 1750. No fajnie. Dawaj do silnika i szukam numeru. Cholera inny!!! Znowu mail do Włocha - co to za silnik? To 2000 z 1977 roku. Jak to? Znowu mail do Włocha. Bo w 1976 rozsypał się silnik 1750. Auto było serwisowane i dlatego serwis Alfy załatwił dla stałego i dobrego klienta nowy silnik, ale już 2000.

    Kurcze pomyślałem - szkoda, że nie oryginalny, ale te 2000 to największy i z najlepszą mocą . Przy tej wadze auta i tych koniach ta Alfa miała takie same przyspieszenie co do sekund i dziesiątek sekund jak mój 450 SL z 1972 z V8 i z 4,5 L pojemności i z niemal 230 końmi. No i tu zacząłem tego Spidera szanować. Potem popatrzyłem na kilka filmów, posłuchałem co to Alfa Sound, poczytałem i postudiowałem dokumentację techniczną, konstrukcja silnika i zaawansowanie techniczne auta mnie powaliło z nóg i pomyślałem: Zahuś ale Ty głupi jesteś - a wiadomo, że tylko głupi ma zawsze szczęście.

    Na chwilę obecną mam karoserię wciąż na kołach, ale za to silnik w absolutnym proszku przygotowany do złożenia. Części mechaniczne jak nowe, żadnych luzów i pierścienie i cylindry jak nowe. Ktoś mu robił chyba remont Tylko jakiś idiota wymieniając uszczelkę pod głowicą w Niemczech nie dokręcił głowicy - wiadomo w tym modelu silnika po złożeniu i pierwotnym dokręceniu głowicy trzeba ją potem dokręcić jeszcze dwa razy. I cały olej wymieszał się z wodą i charakterystyczne białe masło pokryła i zasyfiło cały układ chłodzenia. Fakt nakrętki od głowicy odkręcały się bardzo lekko. I tak silnik przestał działać. W takim niechodzącym stanie kupił ją na Ebay poprzedni właściciel. Silnik już wykiełkowałem soda i wygląda jak nowy. Tak oczywiście jeszcze tylko muszę dotrzeć gniazda zaworów ale to nie problem. A i planowanie głowicy - obok domu jest niedaleko dobry warsztat - 60 zł - no tego Zahuś bez sprzętu nie zrobisz. Czekam na uszczelki i go złoże. Potem to samo czeka skrzynię biegów. Najpierw zrobię całą mechanikę a na końcu zjadę całą karocę do gołej blachy i zobaczę w jakim jest stanie. Na pierwszy rzut stan jej jest duuużooo lepszy jak u Majchera, ale może to podkłady i szpachle. Zobaczę może też tak pięknie rozłożę. Mam rożen do karoserii z korbą ale zrobię chyba takie same jeżdżące stojaki jak blacharz Majchjera.

    Wiem czeka mnie dużo pracy - zajmie pewnie dłużej jak rok bo ja to sam robię a czasu mam mało. Nie ukrywam, że wątek Majchera mnie natchnął i nieco zmotywował. Autko jest proste ale najwięcej pracy będzie przy karoserii. Jak poparzyłem na gotowca Majchera z 1979 to zdałem sobie sprawę, że po pierwsze dam radę i że warto to zrobić. Jest to naprawdę inspiracja. Kolor chce mięć taki sam tylko u mnie tapicerka cała czarna i taka zostanie.

    No to tyle o sobie. Żona mi mówi - Rafał ty normalny nie jesteś. Ale ja już kilak aut zrobiłem. Owszem mamy nowe i bardzo mocne autko japońskie ale ja nim jeżdżę tylko zimą. Od wiosny do jesieni jeżdżę starymi autami. Jak takim jadę to wiem co się dzieje pod maską i w podwoziu. Każdy dźwięk daje znak że to ... to. Żadnej elektroniki, żadnych tajemnic. Nie ma takiej opcji by się coś zepsuło i nie dało się do domu dojechać o własnych siłach.

    Oczywiście przed każdym projektem zdobywam komplet serwisówek i danych oraz co fajne szukam kompletnego forum. Do tej pory jak robiłem mojego 560 SEC to działałem na forum MB. Ale już go skończyłem. Pora przesiąść się do Was. Teraz przez najbliższy rok to będzie Alfa, którą jeszcze nigdy nie jeździłem i cieszę się że mnie ręka Boska broniła bym ten silnik próbował odpalać. A tak po założeniu uszczelek złożę i wtedy odpalę :-)

    Pozdrawiam wszystkich fanów AR ze Szczecina. Jako właściciel AR dołączam, Może jak zrobię i pojeżdżę to też może będę fanem tej marki, może nabiorę szacunku. Nowych AR nie lubię bo to - bez urazy - królowe serwisów. Stare to co innego. Tu człowiek ma więcej cierpliwości i akceptuje takie jakie są.

    Pzdr. Zahuś, rocznik 1969
    Załączone obrazy Załączone obrazy Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	20171027_180814.jpg
Wyświetleń:	1
Rozmiar:	91.8 KB
ID:	246382   Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	20171104_131152.jpg
Wyświetleń:	0
Rozmiar:	52.5 KB
ID:	246383   Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	20171105_145118 (Kopiowanie).jpg
Wyświetleń:	0
Rozmiar:	88.8 KB
ID:	246384  
    Ostatnio edytowane przez Zahuś ; 04-06-2018 o 06:19

  2. #2
    Użytkownik Maniak resoraków Avatar Moniq
    Dołączył
    05 2013
    Mieszka w
    Jarocin / Poznań
    Auto
    Alfa Romeo 145
    Postów
    655

    Domyślnie

    Witaj! [MENTION=10979]maicher[/MENTION] jesteś przykładem
    Nie trać czasu na wyjaśnienia. Ludzie i tak słyszą to, co chcą usłyszeć

Tagi dla tego tematu

Uprawnienia

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •  
Amortyzatory