witam wszystkich. mój plan zrobienia 166 2.0 ts legł w gruzach ;/ tydzień temu cieszyłem się że do stanu extra mojej belli została wymiana tłumików a 2 dni temu smutek mnie ogarnął. uszczelka pod głowicą się skończyła, to tak na pierwszy rzut oka. przy prędkości ok 140km/h temperatura w ciągu chwili skoczyła na max i kontrolka oleju. nim wyhamowałem na poboczu z pod maski już kupa smrodu i dymu. olej z wodą się tak zmieszał że gęsta piana wywalała jak gejzer ze zbiornika chłodziwa. A od strony rozrządu tryskała na długości całego jej długości woda. trzęsłem się jak młoda po pierwszym razie. dotarło do mnie że silnik pagot. Tylko do jakiego stopnia... po spuszczeniu oleju i chłodziwa i ponownym uzupełnieniu postanowiłem na momencik odpalić silnik czy panewek szlak nie trafił. nie był to dżwięk przyjemny ale i nie tragiczny. niegłośne pukanie i jak to kolega dodał...nie metaliczne. nie wiem czy to prawda ale czy brak silnej kompresji może powodować takie pukanie? Dociera do mnie że będą koszta ale czy jest sens naprawiać taki silnik? czy może szukać innego. Przecież ona tyle mojego serca ma w sobie...blacharka,sprzęgło,rozrząd,skurki,kół ka18'' ect a ona mnie po pysku przed 10