Właśnie przydarzyło mi się coś dziwnego. Wsiadłem z kolegą do auta, włączyłem radio i przez chwile ustawiałem muzykę. W pewnym momencie, zanim odpaliłem jeszcze samochód, kolega otworzył na moment drzwi i w tym momencie radio zgasło. Po chwili bezowocnych prób włączenia go stwierdziłem, że może coś sie rozłączyło i postanowiłem sprawę chwilowo odpuścić. Przekręciłem kluczyk w stacyjce i...nic się nie zdarzyło. Elektryka działała za wyjątkiem radia, a zapłon nie reagował. Przy przekręcaniu zapłonu lekko przygasały kontrolki i poza tym nic. Udało się opalić na pych i potem już wszystko chodziło. Nie wiem, czy to akumulator znikąd padł, czy o co chodzi? I w sumie, czemu nie działało radio, jeśli światła, szyby i kontrolki działały?