Witajcie. Pierwszy raz od ponad 4 lat zawiodła mnie moja alfa i to w taki brzydki sposób, że zepsuła mi długo planowane i wyczekiwane wakacje w Bieszczadach bo nie udało się tam dojechać. Wszystko zaczęło się na początku wyjazdu gdzie zauważyłem, że przy ruszaniu z 1 biegu dziwnie szarpie silnikiem. Jakoś kilometry ubywały ( w sumie 800 w jedną stronę ) jadąc sobie autostradą cały czas na 5 biegu zapomniałem o tej jedynce, która rano dokuczała aż do momentu 30 minutowego stania w kolejce na autostradowych bramkach. Jedynka i stop, jedynka i stop i tak cały czas... cały czas biegi wchodziły normalnie, sprzęgło pracowało tak jak zawsze. Dalej stojąc w kolejce w pewnym momencie nie mogłem już wrzucić jedynki ani dwójki. W końcu 1 wskoczyła a auto mimo wciśniętęgo pedału sprzęgła do końca toczyło się powoli do przodu i zaczęło śmierdzieć palonym sprzęgłem. Udało mi się wyjechać z bramek i od razu zjechałem na parking zrobić mały rekonesans. Pierwsza myśl wyciek płynu hamulcowego i tracę sprzęgło. Zaglądam pod maskę i płyn jest na takim poziomie jak był. Decyzja autem dalej nie jadę bo 400km do celu ale z drugiej strony również 400 do domu. Asistansa nie mam a za lawetę zaśpiewali sobie 2200zł. Stwierdziłem pier...lę jadę do domu. Jak stanie to stanie bo i tak stoi a jak dojedzie to dobrze. Po kilkunastu km biegi wszystkie biegi zaczęły wchodzić tak jak zwykle ale niemiłosiernie mocno szarpało przy ruszaniu na pierwszych 2 biegach. Reszta ok. Dojechałem te 400km do domu auto odstawiłem do garażu i nie mam zamiaru go oglądać do końca urlopu w domu.
Macie może jakieś pomysły co mi mogło zepsuć wakacyjny wyjazd?
czego mogę się spodziewać do wymiany?
Auto to alfa 147 2008 1,6 105km
Z góry dzięki i pozdrawiam niestety nie z Bieszczadzkich szczytów.