Witam.

Ostatnio miałem problem z nierówną pracą silnika na zimnym. Przyczyną okazały się świece żarowe - dwie były upalone. Na szczęście udało się je wymienić bez ściągania głowicy albo pomocy fachowca od wykręcania żarników. Ale nie dawno pojawił się kolejny problem. Alfa zaczęła kopcić na niebiesko zaraz po starcie i tak dziwinie chodzić tzn. chwile chodzi normalnie, potem słychać takie lekkie puknięcie. W trakcie puknięcia obroty spadają i wracają do normy i tak w kółko przez około 1 min czy 2. Potem wszystko wraca do normy. Dym ten nie śmierdzi olejem tylko ropą. Oleju też mi nie zjada więc pierścienie i uszczelniacze zaworów są ok. Dodam też, że gdy odczekam na zapłonie odpowiedni czas i zakręce to alfa odpali na strzał i tego problemu nie ma. Ale gdy odpale za wcześnie, albo zbyt długo czekam na zapłonie to tak się właśnie dzieje jak opisałem. Mechanik zasugerował że któryś wtrysk leje. Gdyby wtrysk lał to cały czas. Jedyne co przychodzi mi na myśl to to że mam bardzo słaby akumulator który może nie dawać odpowiedniego napięcia na świece przez co te świece nie dogrzewają i taka o to anomalia się robi. Chciałem się was zapytać czy też spotkaliście się z takim problemem? I czy rzeczywiście może to być wina akumulatora?

PS. Chciałem również dodać, że gdy już tak dziwnie telepie ten silnik to jak dodam gazu na luzie do około 2000 obr/min i przytrzymam kilka sekund bądź przejadę kawałek(ok 100m) to również wszystko się normuje. Nie kopci na niebiesko, nie śmierdzi niedopaloną ropą tylko normalnie równiótko i ładnie pracuje.

Z góry dziękuję za odpowiedzi,

Pozdrawiam, knur