Witam państwa serdecznie !
Jestem bądź co bądź szczęśliwym posiadaczem Alfy Romeo z silnikiem diesla, niestety musiałem wyjechać z kraju na okres jednego roku i zostawić swoją perełke w garażu, opieke nad Bellą powierzyłem rodzicom, którzy mieli ją odpalać co weekend lub częściej i się nią przejechać, żeby auto się nie zastało, i nagle przestała odpalać... szaczuje że stoi już z porblemem nie odpalania jakieś 2-3 miesiące a zawsze było coś innego na głowie, żeby zająć się autkiem..
Początkowy objaw charakterystyczny dla słabego akumulatora, rozrusznik tylko "tykał" wymieniłem więc akumulator na nowy, stwierdziłem że starego już nie będę ładował bo i tak swoje wysłużył. Po wymianie aku zregenerowałem rozrusznik, okazało się że dostawał zwarcie przy przekręcaniu kluczyka, po zamontowaniu do samochodu, w dalszym ciągu nie chce zakręcić silnikiem. robi jakby pół obrotu i dalej jakby nie miał siły zakręcić kołem. Podczas wymiany rozrusznika wymieniłem kable i przeczyściłem styki etc. które potencjalnie miałyby wpływ na prawidlowe przekazanie prądu do rozrusznika. Próbowałem pchnąć alfe kawałek na biegu, żeby rozruszać trochę silnik, ale w dalszym ciągu, rozrusznik nie ma siły obrócić kołem... W tym momencie doładowuje jeszcze akumulator, bo łudzę się, że może brakuje jakiegoś małego prądu, żeby rozrusznik miał kopa, ale i to wątpie że pomoże, bo podłączałem akumulator od traktora, który normalnie odpala i objaw jest ten sam, w miedzy czasie lub nie bo mogłem pominąć wyskoczył jeszcze błąd świec żarowych, ale raczej to nie ma żadnego wpływu na rozrusznik, który nie może ruszyć kołem. Nie wiem spotkaliście się może z takim problemem, macie może jakieś rady co jeszcze zrobić zanim podejmę decyzje o wywiezieniu jej do mechanika ? Może pominąłem coś.. Pozdrawiam