Witam, około 2 tygodni temu pod warsztatem, zablokowało mi lewe tylne koło. Fachowiec powiedział że do wymiany tłoczek z uszczelkami, zestaw naprawczy poszedł w ruch wszystko wymienione hamulce odpowietrzone wszystko "hamuje" jak trzeba,przez 1.5 tygodnia normalna jazda-wczoraj podczas ruszania ze świateł czuć było że auto ma jakiś opór z przyspieszeniem. Po 2 kilometrach nabierania prędkości niczym lokomotywa.(domyśliłem się już że zablokowało się koło) strasznie zgrzała się felga, zaczęło śmierdzieć gumą paloną+niezły dym.Zacisnął się zacisk na przednim prawym kole.Potem na tylnym lewym(podnosiłem na lewarek żeby sprawdzić). Moim zdaniem nie jest to przypadłość zależna od tłoczków(w związku z tym że wymieniłem na nówki w lewym tylnym,które i tak się zablokowało).Hamulec dęba,nie można było go wcisnąć. Co najciekawsze po 30 minutach czekania na postoju koła się odblokowały. Dojechałem już bez problemu do domu. Chciałbym jednak się dowiedzieć co może być przyczyną, czy ktoś spotkał się kiedyś z czymś takim, bo mimo wszystko dziwnie jeździć na tykającej hamulcowej bombie, szczególnie jeśli miałoby się to wydarzyć kilometry od domu. Pozdrawiam i czekam na odpowiedzi.