Wczoraj jadąc Bellą zauważyłem, że mimo wchodzenia na wyższe obroty Alfa nie przyspieszała tak jak powinna. Na 3. biegu mimo 5000 obrotów brakowało przyspieszenia. Wydaje mi się, że wcześniej nie było tego problemu. Obstawiam więc, że zaczęło mi się ślizgać sprzęgło. Nic nie śmierdzi, nie słyszałem, żeby hałasowało, biegi wchodzą bez problemu (poza wstecznym, przy którym czasami zgrzyta jak nie docisnę pedału do podłogi). Kolejny objaw, który wskazuje na ślizganie się sprzęgła, to wczoraj sprawdziłem czy da radę ruszyć z 4. biegu. Przy odpuszczaniu sprzęgła i dociskaniu gazu samochód lekko ruszył, nie spadły obroty i nie wyłączył się od razu. Chyba że te objawy to coś innego niż ślizg sprzęgła - na przykład zapowietrzony układ albo jeszcze coś innego?
Na poniedziałek jestem umówiony na mechanika i prawdopodobnie wymienię kompletne sprzęgło. Mam wobec tego pytanie do forumowiczów - czy nie będzie problemem wyjazd w trasę w dwie strony w weekend (w sumie około 500 km) przed wizytą u mechanika? Naczytałem się w sieci, że ludzie jeździli ze ślizgającym się sprzęgłem kilka tygodni i nic się nie działo.
Jeżdżę raczej delikatnie, gwałtownie nie przyspieszam, raczej nie wyprzedzam na trasie (a teraz to już zupełnie wykluczone). Przebieg aktualny to 162 tys. km (raczej oryginalny na podstawie papierów z ASO).